Tak samo..

Spędzali razem dużo czasu, jej mąż i dzieci, jego żona i córka. Wspólne imprezy, weekendy, czasem wakacje. Dwie na pozór udane, zaprzyjaźnione rodziny. Wiadomość, że od dawna są kochankami zbulwersowała znajomych. Kiedy wbrew wszystkiemu postanowili być razem, niektórzy odwrócili sie od nich zupełnie. Spotkaliśmy się kiedyś na imieninach wspólnej koleżanki. Towarzystwo, śmiech, alkohol.. a on na nią tak patrzył .... Przestałam się jej dziwić. Pomyślałam wtedy, że gdyby na mnie ktoś tak patrzył...
Dzisiaj zupełnie przypadkowo spotkałam ich znowu. Ich wspólny syn skończył już 7 lat, po wakacjach pójdzie do szkoły, ona przytyła i zbrzydła, a on wyłysiał. Ale wciąż patrzy na nią z tym samym uwielbieniem, zachwytem, miłością... jakby zobaczył ją pierwszy raz.
Pomyślałam wtedy... że przecież Jedynak patrzy na mnie dokładnie tak samo..

Urodziny

Kilka dni temu zapalałam 18 świeczek na torcie.. dzisiaj ustawię 12 świeczek na płycie pomnika. Nie będzie życzeń..nie będzie śmiechu i radości.. będzie pamięć i cisza... i deszcz..
Dzisiaj skończyłbyś 12 lat. I pewnie nie byłoby pytań, czy już jesteś nastolatkiem. Wiedziałbyś.. I pewnie już wstydziłbyś trzymać mamę za rękę na ulicy.. Gdybyś był..
Pamiętasz, jak opowiadałam Ci o gwiazdach ? Kiedy na nie patrzymy, już dawno nie ma ich w tym miejscu.. Ślą nam światło sprzed setek tysięcy lat..
Dziś jesteś dla mnie jak ta gwiazda.. Co z tego, że Cię nie ma, skoro Cię widzę..? Świecisz mi w sercu i nad głową.. I tylko czasem się zastanawiam.. Czy Ty wiesz, że o Tobie myślę ? Że tęsknię ? Czy to ma dla Ciebie jakieś znaczenie..? Czy mnie jeszcze pamiętasz..?
Kocham Cię Synku...

Przypomnienie o niechorowaniu

Pamiętam to nerwowe oczekiwanie, kiedy lekarz przeglądał w skupieniu wyniki badań. Zanim je odłożył i podniósł na mnie oczy, zdążyły mi się spocić dłonie. Uśmiechnął się i powiedział, że jestem zdrowa.. że przede mną dwa krytyczne lata i jeśli w ciągu nich nic się nie wydarzy, to mogę być całkiem spokojna, a po kolejnych trzech będziemy mogli ograniczyć nasze kontakty do wysyłania sobie świątecznych kartek.. tak jakbym nigdy nie chorowała..
Właśnie sobie uświadomiłam, że kilka dni temu minęło pięć lat... Żadnej ulgi.. żadnej radości..  Muszę pamiętać, o świątecznej kartce..
" i pamiętaj, że w piekle na przywitanie przedstawią ci twoje wszystkie niewykorzystane szanse..."

Niedowierzanie

Dopiero co patrzyłam z niedowierzaniem na małe zawiniątko, które pielęgniarka wyjęła z wózka, spośród wielu innych zawiniątek. Kwilące 3,5 kg szczęścia. Mój mały syn. Najważniejszy obywatel mojego świata.
Dzisiaj nad ranem ten obywatel skończył 18 lat. Znowu patrzę z niedowierzaniem.. Mój dorosły syn.. Znowu najważniejszy..

Wczoraj i dziś

Jak wczoraj pamiętam szelmowski uśmieszek Młodszego - Chyba nie będziesz zadowolona.. Zdziwiona wzięłam świadectwo i w miarę czytania łzy zaczęły mi płynąć z oczu. Takie mam mądre, zdolne dziecko. Taka dumna jestem. Taka szczęśliwa. - nie martw się mamo, w przyszłym roku, będę miał 6 z tego angielskiego, obiecuję :) Pamiętam jak wyściskałam go i wycałowałam... i mówiłam, że taki głuptas z niego, że to najpiękniejsza piątka, jaką w życiu widziałam.. Ostatnie świadectwo, które jak relikwię przechowuję w szufladzie..
Dzisiaj Starszy, żeby oszczędzić mi nerwów i niepewności przysłał MMS ze zdjęciem fragmentu swego świadectwa z napisem - otrzymał promocję. Żeby nie ta promocja, pewnie by nie zdał ;) Prawie same dwóje od góry do dołu. A ja popłakałam się. I taka dumna jestem. I szczęśliwa. I wyściskam go jak zajdę do domu. Za to, że dał radę. Za to, że jest...

Kalectwo

Życie to jazda bez trzymanki po drodze pełnej zakrętów. Różnych zakrętów. Łagodnych łuków i gwałtownych skrętów na granicy przepaści.
Śmierć dziecka, to najniebezpieczniejszy z nich.. z takiego zakrętu nie można wyjść cało..
To kalectwo na całe życie..
Taki człowiek nadal żyje.. na pozór jak kiedyś.. Ale nie jest taki sam.. Inaczej wstaje mu się z łóżka, inaczej śmieje, inaczej patrzy na słońce.. na bliskich..
I ciągle się boi. Wszystkiego. O wszystkich. I zamiera z przerażenia kiedy na horyzoncie rysuje się kolejny zakręt, choćby i najłagodniejszy..
Bo wie, że na najważniejsze rzeczy nie ma wpływu..
Dlaczego Jedynak chce kalekę...?

Koło historii

Nawet nie wiem, w jakie słowa to ubrać.. w jakie myśli.. Czuję się trochę jak kociak przed wielką kałużą. Kusi i ciekawi.. ale co łapką próbuje trącić, to otrząsa się i odskakuje.
Po raz pierwszy Jedynak pojawił się w moim życiu ponad 20 lat temu. Rozstaliśmy się po prawie dwuletnim związku. Trochę przez jego zaborczą matkę, trochę dlatego, że był taki nudny.. tak nudnie dobry.. a ja chyba potrzebowałam kogoś, kto by mnie za włosy złapał i przeciągnął po podłodze..
Wiele trudu zadał sobie, żeby mnie po 15 latach odnaleźć. Ja po kolejnym zakręcie, w kolejnym zakręcie, przed kolejnym zakrętem.. On ze skroniami przyprószonymi czasem.. spokojny.. zrównoważony.. poukładany..
- To Ty mnie zostawiłaś.. dziś wszystko mogłoby być inaczej..
- Tego już się nie dowiemy..
Wypiliśmy kawę i każde z nas poszło w swoją stronę. Minęło kolejne kilka lat i miesiąc temu zaczął szukać znowu.. przez stare miejsce pracy. Jedna rozmowa przez telefon.. druga.. Pozmieniało się. Zmarła jego matka, rozsypało się małżeństwo.. Przesiedzieliśmy wczoraj całą noc. Rozmawialiśmy.. rozmawialiśmy.. rozmawialiśmy.. Tak jakbyśmy kontynuowali przerwany wczoraj temat.. jakby nie było tych 20 lat..
- dlaczego musieliśmy tyle przejść, żeby znowu być razem..?
- ale my nie jesteśmy razem.. to jest tylko tu i teraz..
- jesteśmy.. właśnie dlatego, że jest tu i teraz.. i dlatego, że nigdy nie przestałem Cię kochać.. że szukałem cię całe życie.. we wszystkim i wszystkich.. pozwól mi zaopiekować się sobą..
- nie, to nie tak.. ja nie chcę.. ja nie..
- ciii.. nic nie mów.. czekałem 20 lat.. poczekam ile jeszcze będzie trzeba..tylko nie odbieraj mi nadziei..
Zastanawiam się, czy to przypadek.. czy tak właśnie miało być. Może właśnie takie koło miała ta historia zatoczyć, żebym dziś stanęła znów w tym miejscu.. przed tym samym wyborem.. Może miałam przejść przez to całe piekło swojego życia, żeby w końcu zatrzymać się i zastanowić..? Żeby docenić dobro w człowieku..? Może właśnie to jest najważniejsze..? Nie motylki.. nie wielkie słowa i uniesienia, za którymi nic nie idzie.. nie Naj, który nigdy nie będzie mój.. tylko właśnie to nudne dobro, które mówi - pozwól mi się sobą zaopiekować...?

Pytania bez odpowiedzi

Dwa lata temu, kilka dni po śmierci Furii.
 - mamo, czy koty mają swoje niebo ?
Dzisiaj wśród tysiąca innych pytań
- Synku, czy w ogóle jest jakieś niebo ?