Na deszczu łza...

Przez te wszystkie lata dziesiątki, a może setki razy słyszałam, że czas leczy.
Nie wiem.. może mój czas potrzebuje więcej czasu.. a może to po prostu nieprawda i żaden z niego lekarz..

Rozkleiłam się i rozsypałam z brzękiem, kiedy młody człowiek zapytał dzisiaj czy zakończyła się w końcu sprawa karna.. Dopiero po tym pytaniu poznałam, a właściwie domyśliłam się kim jest, zanim Starszy podpowiedział....
Pamiętał.. przyszedł mimo deszczu.. mimo czasu.. a ja nawet nie umiałam odpowiedzieć..rozpadłam się..

Mam w sobie pustkę Mój Mały.. kamienną pustkę.. przepaść nie do ogarnięcia... Nieokreśloną tęsknotę za tym co było i za tym co być mogło..
Nie ma Cię i już nawet nie pamiętam Cię prawdziwego.. to wszystko, co kłębi się w mojej głowie to jakaś myślowa mgła, zlepek wrażeń, fotograficznych obrazów..
Takie bolesne pragnienie, żeby zobaczyć.. dotknąć.. przypomnieć zapach, ciepło.. kształt paznokci.. miękkość włosów..
Ból, jak czarny lep.. oddech za płytki..
To nie serce.. tak boli dusza..

Niektóre dni są bardziej..