Pamiętam to nerwowe oczekiwanie, kiedy lekarz przeglądał w skupieniu wyniki badań. Zanim je odłożył i podniósł na mnie oczy, zdążyły mi się spocić dłonie. Uśmiechnął się i powiedział, że jestem zdrowa.. że przede mną dwa krytyczne lata i jeśli w ciągu nich nic się nie wydarzy, to mogę być całkiem spokojna, a po kolejnych trzech będziemy mogli ograniczyć nasze kontakty do wysyłania sobie świątecznych kartek.. tak jakbym nigdy nie chorowała..
Właśnie sobie uświadomiłam, że kilka dni temu minęło pięć lat... Żadnej ulgi.. żadnej radości.. Muszę pamiętać, o świątecznej kartce..
" i pamiętaj, że w piekle na przywitanie przedstawią ci twoje wszystkie niewykorzystane szanse..."
Właśnie sobie uświadomiłam, że kilka dni temu minęło pięć lat... Żadnej ulgi.. żadnej radości.. Muszę pamiętać, o świątecznej kartce..
" i pamiętaj, że w piekle na przywitanie przedstawią ci twoje wszystkie niewykorzystane szanse..."
lorely- Tobie się udało....niektórzy nie mają tyle szczęścia....życzę Ci, pomimo wszelkich przeciwności, aby Twoje kontakty ze służbą zdrowia faktycznie ograniczały się do wysłania świątecznej kartki.....ach, życie......
OdpowiedzUsuńwykorzystaj tę szansę..
OdpowiedzUsuńTo znak, że zdarzają się nam w życiu czasem rzeczy dobre, nie tylko te złe. Choć czasami tak trudno o tym pamiętać.
OdpowiedzUsuńCzy to ta choroba, o której myślę? W takim razie wszystkiego dobrego w nowym, podarowanym życiu :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego!!! to wspaniale!!
OdpowiedzUsuńUdało się, wtedy mi zależało..
OdpowiedzUsuńna pewno wykorzystam.. jak tylko uda mi się ją dostrzec..
OdpowiedzUsuńTo prawda.. czasem czuję się winna, tego że żyję..
OdpowiedzUsuńJak dotąd, nic dobrego w tym nowym życiu mnie nie spotkało..
OdpowiedzUsuńDziękuję, może jeszcze coś dobrego przede mną...:)
OdpowiedzUsuńja myślę, że wszystko dzieje się po coś.. każdy ból i każda radośc jest częścią jakiegoś planu.. i wszystko ma sens, nawet kiedy sensu tego nie widzimy i nie rozumiemy. to wszystko, to tylko chwila, a później... wszystko już będzie jasne..
OdpowiedzUsuńZnamy się krótko, więc wielu rzeczy po prostu się domyślam. Podarowano Ci drugie życie i głęboko wierzę w jego sens. Wierzę również w to, że i Ty to życie odnajdziesz w sobie.
OdpowiedzUsuńciężkie jest zycie marionetki...
OdpowiedzUsuńja też gdzieś tam głęboko w to wierzę, ale ta wiara nie sprawia, że jest lzej..
OdpowiedzUsuńDostałaś szansę.Jesteś tutaj potrzebna.Musisz o tym pamiętać,mimo wszystko.Chociaż Ty pewnie myślisz inaczej ... Przytulam :*
OdpowiedzUsuńJa to wszystko wiem.. wiem, że jestem okropnie niewdzięczna, że dostałam coś, o co inni bezskutecznie walczą latami, że mój żal to bluźnierstwo.. ale widze tylko to, ze zachorowałam.. i od tamtej pory było tylko gorzej, że nie było warto.. ze nie było po co..
OdpowiedzUsuńnapewno!!! Zycze Tobie tego!!!
OdpowiedzUsuńPewnie było po co, skoro jesteś.. Choć przyznaję, ze rano rozmyślając o tym i owym stwierdziłam, że śmierć mojego synka odebrałaby mi wszystko. I cały sens. I chęć do życia też. Więc rozumiem.
OdpowiedzUsuńWłasnie tak.. nie widze sensu.. nigdzie i w niczym.. i czuję się winna, że żyję... że zajmuje miejsce komuś, kto wiedziałby i widział... a nie miał szczęścia..
OdpowiedzUsuńByło warto.Masz dla kogo żyć przecież.Przytulam :*
OdpowiedzUsuń