Bezdech

Sklejam mozolnie i nieudolnie. Trzęsącymi się jak w delirce rękami, zagryzając wargi do krwi, kilkakrotnie próbuję dopasować jakiś wciąż wypadający element.
Poddaję się, rezygnuję.. i zaczynam od nowa.
Moje pieprzone życie.
Wczorajszy telefon znowu wyrzucił mnie z podmytych torów, pozbawił oddechu.. Nie byłam w stanie nawet wyłączyć komputera, żeby pójść do domu, bo o pracy to już w ogóle nie mowy. Przed oczami człowiek nerwowo palący papierosa na chodniku.. kilka metrów ode mnie. Wtedy nie wiedziałam kto to jest. Nie myślałam, nie zastanawiałam się.
11 marca będzie sądzony za śmierć mego dziecka..

Wiosna..

Wydawało się już, że będzie dobrze, o ile w ogóle może jeszcze być jakieś dobrze.
Było oglądanie komedii, było piwo i jakieś zwykłe babskie plotki. Były spacery i próby pogodnego myślenia.
I przyszedł taki dzień jak dzisiaj.
Wiosna w powietrzu, optymistyczne prognozy.. i znowu rośnie coś w środku, rozsadza serce, dusi w gardle i wypływa potokami łez.
Zupełnie niekontrolowanie, bez najmniejszego grymasu na twarzy.
Będzie wiosna.. będą kwiaty, słońce.. tak normalnie..
A przecież nic nie jest normalnie !!