Półmatka

Delikatnie zdmuchnęłam kurz z papierowych płatków.. pogładziłam wyblakłą bibułkę łodyżki.. kilka łez spłynęło do wazonika..
W głowie ostatnie - dobrze, że jesteś mamo...

Zapadłam się w szerokich ramionach Starszego, nad upieczonym przez niego, specjalnie dla mnie ciastem z truskawkami...
Taka kaleka.. taka pół....

Pęka mi serce Synku... znowu...

Pomalutku..

Toczy się to cholerne życie Synku...
dzień po dniu.. miesiąc po miesiącu..
bez Ciebie..

I z tym też nie umiem się pogodzić
że jak gdyby nigdy nic
I to słońce.. i ten deszcz

I na nic Mój Mały ten cały czas..
co to leczyć miał i koić..
Na nic..
z każdym dniem bardziej Cię brak...

I z każdym dniem mnie coraz mniej.
..

Małe, wielkie, niespełnione

Starszy, jak miał kilka lat marzył o własnym ogródku, w którym mógłby siać rzodkiewki. Przygryzając koniuszek języka, z namaszczeniem uprawiał ziemię w doniczkach poustawianych na balkonie..
Młodszy z zachwytem oglądał kamienice na Starówce i pytał, czy moglibyśmy tam mieszkać.. Marzył o mieszkaniu ze schodami w środku, po których mógłby biegać boso.

Patrzę dziś z tarasu na pusty ogród, który pewnie nie pozna smaku rzodkiewki.. chodzę po schodach, na których nie słychać tupotu bosych stóp... a w głowie wołam Cię na kolację i karcę za zjeżdżanie po poręczy..
Tak cicho jest w moim świecie bez Ciebie, mój Mały....