Jego Wysokość Sąd

Idąc pod salę słyszę głos żony człowieka, który zabił moje dziecko. Że właśnie zadzwoniła, że nie przyjedzie, że już nie chce się tą sprawą zajmować, że co ona sobie myśli..że ona tak tego nie zostawi.. im dalej tym głośniej i bardziej nerwowo, a Człowiek, który zabił moje dziecko niewzruszony. Domyślam się, że pani adwokat się wypięła.. Na korytarzu biegły konspiracyjnym szeptem informuje mnie, że rozprawa się nie odbędzie, bo nie dotarła ekspertyza z Częstochowy.. Kilka minut później okazuje się, że obrońcy rzeczywiście nie ma "z przyczyn osobistych", a  sędzia w pozycji półleżącej, siorbiąc herbatę potwierdza słowa biegłego. A przecież można było wczoraj polecić sekretarce, żeby wykonała kilka telefonów. Żeby ludzie, nie zwalniali się z pracy, nie przemierzali wielu kilometrów, nie zmieniali swoich planów.

Ręce opadają, cycki opadają, w gardle rodzi się złowrogi bulgot..

----------------------------------------------------

W drodze do domu weszłam do sklepu. Długo trzymałam w rękach spodnie Twojej ulubionej firmy.. na pewno by Ci się podobały...Przepraszam za ten cholerny garnitur Synku... to wszystko działo się poza mną.. a nie powinnam  pozwolić.. powinnam była ubrać Cię w takie właśnie spodnie..i Twoją ulubioną czapkę z daszkiem..

Małe święto

Wczorajszy dzień minął pod znakiem Naja i truskawkowych delicji.. Lubię te nasze małe święta.. rzadkie czerwone kartki w kalendarzu życia..i pomału uczę się nimi cieszyć od nowa.. Gdy jest daleko.. gdy znika nagle.. gdy ktoś kradnie czas, który miał być przeznaczony dla mnie.. wtedy wydaje mi się to wszystko beznadziejne, bezsensowne i niepotrzebne.. Lecz kiedy patrzę w jego oczy, tonę w nich ciągle tak samo.. i wciąż pragnę i potrzebuję..  Zmieniło się tylko to, że już nie chcę niczego zmieniać..
A dzisiaj szaro i mokro. Krople deszczu głośno rozbijają się na blaszanym parapecie. Piję piwo..tańczą płomyki świec.. Jego zapach.. jego smak.. jego ślad pod skórą..Alkohol w żyłach tańczy tango z krwinkami, zmysłowe, mroczne, namiętne..
 Lubię te krótkie chwile, kiedy udaje mi się myśleć o.. życiu..

Trudny wiek

Na ekranie jakiś zbuntowany nastolatek kłóci się z rodzicami, później pakuje plecak... Szczeniackimi argumentami usiłuje przekonać, że jest dorosły i ma prawo. Ojciec się wścieka, matka bezradnie załamuje ręce, babcia usprawiedliwia wnuka "trudnym wiekiem"..
I w tym momencie Starszy, wyciągnięty na kanapie przed telewizorem, leniwie podnosi głowę i odwraca się do mnie - Mamo, ja to chyba jeszcze nie miałem trudnego wieku ? (sic!)
Usłyszałam tylko jak mi opadająca szczęka odbija się od blatu stołu..;)

Majówka

Widziałam, że zrobiło się się jej przykro, kiedy powiedziałam, że nie skorzystam z jej zaproszenia na majówkę. Mi też nie było łatwo. Wiedziałam, że jej zależy..że planuje, przygotowuje.. czeka.. Kilka dni układałam sobie w głowie co i jak jej powiem.. a i tak nie potrafiłam wydusić nic poza - przepraszam, nie mogę..
Zapraszała wiele razy.. wybrałam się raz.. dwa lata temu. W taki dzień jak dzisiaj spakowałam kilka rzeczy do plecaka, wzięłam Młodszego za rękę, wysiedliśmy na małym dworcu pod Łowiczem..i .. no właśnie... Pamiętam każdą trawkę przydeptaną jego butem.. kręgi na rzece, rozchodzące się po wrzuceniu przez niego patyka.. pamiętam wilgoć psiej sierści.. zapach deszczu, który zaskoczył nas na spacerze.. Pamiętam jaka byłam szczęśliwa jego radością, kiedy okazywało się, że jest o niebo lepszy w kopaniu piłki...Pamiętam niemal każdą chwilę.. Mam głowę pełną jego śmiechu... Tak pełną, że wydaje mi się, że wariuję..
Nie potrafiłam jej tego wszystkiego powiedzieć.. Ale wiem, że mój wyjazd nie byłby dobry ani dla niej.. ani dla mnie.. ani dla nikogo, kogo bym spotkała.. bo tam nic się nie zmieniło...
Bo nie potrafiłabym stanąć na tym dworcu..pójść tą drogą.. usiąść na tej ławce..
Jeszcze nie.. a może już nigdy..