Na sali 1162

Na salę rozpraw wprowadziło go dwóch policjantów. W ławkach pełna obstawa moralna - żona, brat, ojciec, syn..
Ani na chwilę nie spuścił głowy.. ani gdy rozkuwali mu ręce, ani gdy był odczytywany akt oskarżenia.
Bo dlaczego miałby to robić ?? Przecież on nic nie zrobił !! Jest niewinny !! A skoro jest niewinny, nie było mowy o art 387.
Więc będzie kolejna sprawa..
i jeszcze jedna..
i jeszcze...

Chcę zasnąć..

Najgorsze są weekendy. Samotne i puste wieczory. 
Tłukę się po mieszkaniu jak dzikie zwierzę po klatce. 
I wyję. 
I wciąż nie wierzę, wciąż nie umiem się poukładać. 
Nie godzę się na rozpaczliwie puste ramiona. Nie umiem nauczyć się tej ciszy. Nie potrafię stłumić tego krzyku - Gdzie jesteś ?!?!
Nad ranem zmęczona przeklinaniem Boga zapadam w krótki, nerwowy sen.. 
Kilka godzin później znowu pytam - jak to możliwe, że taki ból nie zabija ?? Dlaczego to cholerne serce nie pęka ??
A później przychodzi poniedziałek. Dobieram uśmiech do bluzki, poprawiam włosy, pudruję sińce pod oczami i stawiam czoła reszcie życia.
Dziękuję.. wszystko w porządku.. nie, nic nie trzeba.. oczywiście, że się tym zajmę..
I tylko coraz częściej myślę, że potrzebuję czegoś na sen.
Całą garść czegoś na sen..