To nieprawda, że Ciebie już nie ma...

Patrzę na zegar..
Jeszcze wszystko było na swoim miejscu..
Jeszcze nic nie zapowiadało.. nikt nie widział uniesionego miecza..
Jeszcze mogłam coś zrobić...


Rośnie gula w gardle. Dławi i dusi. Mózg nasiąknięty bólem do granic wytrzymałości budzi najtragiczniejsze wspomnienia.. kreuje koszmarne wizje.. uruchamia warianty gdybania i prowadzi prostą drogą do obłędu.

A dookoła lato.. bezczelnie piękne..

Nigdy nie pogodzę się z tym, że Cię nie ma..
Że już nic nie poznasz, nie zobaczysz.. nie dotkniesz..
Nigdy.
To nie może być prawda.

Pięć abstrakcyjnych lat, a w ciągu nich ani jednego dnia, w którym nie chciałabym cofnąć czasu i odwrócić tego, co się stało..


Niezmiennie boli..
Niezmiennie tęsknię...
Trzymam Twoją dłoń...


Lepszy świat ? Szczęśliwszy ? Świat, w którym dzieci są szczęśliwe bez matek ?
Nie wierzę.