Mgnienie

To były te ostatnie wakacje. Nie pamiętam, kilka czy kilkanaście dni przed końcem świata..
Miałam coś do załatwienia w biurze i zabrałam ze sobą Młodszego.
Jak wracaliśmy, wsunął swoją dłoń w moją ..
 - wiesz mamo ja to się cieszę, że jestem już taki dorosły.. że nie musisz się o mnie martwić.. że potrafię już sam sobie kanapki zrobić..
Uścisnęłam mocno tę małą, ufną łapkę..
- może się nie śpiesz kochanie z tym dorastaniem, co ? Pozwól mi się sobą nacieszyć...


Nie zdążyliśmy..
Ani on dorosnąć, ani ja się nacieszyć...


A dziś w popularnym serialu chory, jedenastoletni Sasza powiedział - jak uda mi się dorosnąć, to zostanę strażakiem, jak wujek Stefan...
Natychmiast pojawiły się łzy, które rozmazały obraz....
- jak dorosnę, to będę  strażakiem mamo... jak wujek Piotrek...

Rozmowa z rakiem

O co chodzi ?
Chcesz pogadać ? Poskarżyć ? Że ci źle ?
No dobrze, siadaj.. Słucham.
Może herbaty ? Nie lubisz zielonej ? Ja też nie przepadam.. ale z pigwą da się wypić.
Wolałbyś ciasteczko ? Nie, nie mam... może marchewkę ?

No dobrze, nie złość się. To z czym przychodzisz ?
Ze złością właśnie ?
Że  mało gościnna jestem ?
Że nie dbam o ciebie ? Nie karmię cukrem i nie poję łzami ?

Wycieńczyło cię promieniowanie ? No mi też nie było lekko..
Że co ? Że to tylko chwilowy upadek ?
Że chemia cię tylko zmęczyła, ale nie pozbawiła sprytu i temperamentu ?
Że się podniesiesz i jeszcze dasz mi popalić ?
Że mam się bać ??

Daj spokój.. żałosny jesteś.. marny skorupiaku z pretensjami. Nie strasz.
Przecież znamy się od lat.
Powinieneś wiedzieć, że nigdy nie bałam się strachu.
Jedynie tęsknota była silniejsza ode mnie.  Z nią jedną nie umiem sobie poradzić.
Możesz wygrać tylko wtedy, jeśli uda ci się przeciągnąć ją na swoją stronę.

Bo to jest wojna.
Albo ty albo ja.
Trzeba szukać sojuszników.

To co, może jednak napijesz się herbaty ?

Odzew

Rok 2011 zaczął mi się spektakularnie. Wydarzenie goni wydarzenie.
Wczoraj moja nerka zdecydowanie i dość dramatycznie odmówiła współpracy.
Może to był odzew na apel o dobicie ?
Noc spędziłam na SORze.
Po iluś zastrzykach i kilku kroplówkach, rano udało się ją częściowo spacyfikować.
Nie zmrużyłam oka, ale przynajmniej lekarz był miły. Kompetentny, empatyczny i zaangażowany.
Osobiście przykrywał mnie kocykiem i nie byłam dla niego problemem..


O 9 rano wróciłam do domu. Tym razem jeszcze wróciłam.
Nerka jest mocno nadwyrężona i jej wydajność można zamknąć dużo poniżej 50%, ale pracuje.


10.01.
Jakby tak nie bolało, to byłoby nawet śmiesznie.
Dzisiejsza noc znowu w szpitalu. Przyczyna prozaiczna, ale cholernie bolesna. Korzonki.
A nerka lichutko... lichutko...

Burza piaskowa

"Zmartwienie jest jak piasek pod muszlą ostrygi: mała ilość wytwarza perłę, zbyt duża zabija zwierzę."

Najpierw, po kilku godzinach czekania, wpraszania się i tłumaczenia pan doktor stwierdził, że niepotrzebnie dał się wrobić w moje leczenie, czym dał mi do zrozumienia, że nie jestem dla niego wygodną pacjentką i najlepiej żebym już od niego nic nie chciała.


Później dowiedziałam się, że Tenktóryzabiłmojegosyna wniósł apelację i ta została przyjęta.

Zbyt dużo..
Nie mam siły...
Niech mnie ktoś dobije....

Nowy Rok i Nowy Rok

Właśnie zaczął się rok 2007. Kilka minut po północy, trzymając się za ręce wjechaliśmy windą na 10 piętro. Ja i mój syn. Napiliśmy się szampana z jednego kieliszka i przytuleni do siebie, patrzyliśmy na rozświetlone fajerwerkami miasto. A widać było daleko..
Życzyliśmy sobie, żeby to był piękny, szczęśliwy rok..
Mieliśmy plany, marzenia, postanowienia i nie wiedzieliśmy, że Pan Bóg już z tych marzeń śmieje się w kułak.
Wierzyliśmy...

Właśnie zaczął się rok 2011. I też lampką szampana stałam w oknie. Ale już sama. I na dużo niższym poziomie. Na tym poziomie, gdzie dachy innych domów przesłaniają widok i gdzie nie wierzy się już w nic...