Wędrówki po czasie

Często wchodzę na przypadkowe blogi i otwieram na dacie 24 lipca 2007r. Nie wiem po co. Całymi wieczorami potrafię chodzić od człowieka do człowieka i patrzeć co robił wtedy, gdy walił się mój świat... Ktoś wybierał się na urlop, ktoś właśnie wracał.. ktoś przeżywał małżeński kryzys.. ktoś inny się zakochał.. ktoś kupował nowy samochód..
Ktoś pisał o tragedii pod Grenoble, ktoś o kłótni przy śniadaniu..
Ktoś płakał.. ktoś się cieszył..
Ziemia nie przestała się kręcić.. po słonecznym dniu nadszedł ciepły wieczór.. Dopiero w nocy niebo zapłakało zmywając krew z ulicy..
Wiele jest też blogów z ciszą w tym miejscu.. i takich, których jeszcze wtedy  nie było..
Uświadomiłam sobie dzisiaj, że dzieci, które urodziły się tego dnia dzisiaj już same chodzą i wołają mama...
A mój syn już zawsze będzie miał 10 lat.. Nie będzie nowych zdjęć.. nowych wiadomości.. kolegów ani koleżanek..
Tęsknię... Boże, jak ja strasznie tęsknię !!!

Złowrogo

Przyśniła mi się dziś miła pani pielęgniarka, która tłumaczyła, że przez trzy dni mam przychodzić na cały dzień do szpitala, gdzie będą mi robić badania i faszerować witaminami, bo muszę być silna do operacji...
A później napisałam na blogu tylko jedno zdanie - Mam nawrót.

Dzień dobry

Tyle wiosny dziś było w powietrzu..
Tyle powietrza..
Wypełniało płuca do granic możliwości, wciskało się w każdą komórkę, odurzało.. Nadzieją i .. życiem..
Takie ładne to słońce było w tulipanach przycmentarnych kwiaciarek.. i ten spokój taki ładny.. i kamienny uśmiech mego dziecka..
Dobry to był dzień, miły, spokojny.. Ból bolał inaczej i inaczej smakowały łzy..
A miła Pani w telewizji mówi, że od poniedziałku znowu będzie zimno. Szybko trzeba się cieszyć.. szybko oddychać..