Powinno być miło i optymistycznie.
Bo przecież Borysek pomalutku wraca do zdrowia. Bo tak ślicznie się śmieje.
Bo dziadek obiecał kupić mu siodło na kucyka.
Bo ma cudownych rodziców, którzy mimo tego całego horroru, jaki zafundowała im polska służba zdrowia, nie stracili pogody ducha i wiary.
Bo wszyscy są tacy szczęśliwi..
Bo to było bardzo miłe popołudnie...
Ale kiedy z tego domu pełnego ciepła i miłości, pełnego dzieci i życia
wróciłam do swoich pustych ścian..
do martwej ciszy..
do zimnego szkła fotografii...
do tęsknoty skulonej w fotelu...
Ściskam w ręku podarowane przez mamę Boryska, pięknie grawerowane serce przywiezione z Monachium i nie potrafię się opanować...
to nawet nie płacz.. to skowyt..
Tak strasznie mi źle.. tak ciężko.. tak boli.. tak brakuje...
Bo przecież Borysek pomalutku wraca do zdrowia. Bo tak ślicznie się śmieje.
Bo dziadek obiecał kupić mu siodło na kucyka.
Bo ma cudownych rodziców, którzy mimo tego całego horroru, jaki zafundowała im polska służba zdrowia, nie stracili pogody ducha i wiary.
Bo wszyscy są tacy szczęśliwi..
Bo to było bardzo miłe popołudnie...
Ale kiedy z tego domu pełnego ciepła i miłości, pełnego dzieci i życia
wróciłam do swoich pustych ścian..
do martwej ciszy..
do zimnego szkła fotografii...
do tęsknoty skulonej w fotelu...
Ściskam w ręku podarowane przez mamę Boryska, pięknie grawerowane serce przywiezione z Monachium i nie potrafię się opanować...
to nawet nie płacz.. to skowyt..
Tak strasznie mi źle.. tak ciężko.. tak boli.. tak brakuje...