Ma cztery latka. Siedzi w kącie na podłodze, obejmując rączkami kolana. Naburmuszona, zagubiona, zdezorientowana.
Nikomu nie pozwala się stamtąd wyprowadzić. Nie chce cudzych rąk i niczyich uśmiechów, uchyla się od głaskania po głowie. Odpycha misia.
Jest obrażona na cały świat.
I na tę jedną osobę, która ją okłamała..
Przecież obiecywała że nie opuści, że zawsze będzie, powtarzała, że kocha ją najbardziej na świecie.
A dzisiaj jej nie ma. Wszyscy na nią tak dziwnie patrzą i powtarzają, że jej mama odeszła.. Że umarła..
Umarła ? Co to znaczy umarła ??
Nikomu nie pozwala się stamtąd wyprowadzić. Nie chce cudzych rąk i niczyich uśmiechów, uchyla się od głaskania po głowie. Odpycha misia.
Jest obrażona na cały świat.
I na tę jedną osobę, która ją okłamała..
Przecież obiecywała że nie opuści, że zawsze będzie, powtarzała, że kocha ją najbardziej na świecie.
A dzisiaj jej nie ma. Wszyscy na nią tak dziwnie patrzą i powtarzają, że jej mama odeszła.. Że umarła..
Umarła ? Co to znaczy umarła ??
To ogromny cios dla małego dziecka ale ja wolałabym żeby moje dziecko żyło długo dłużej niż ja ......
OdpowiedzUsuń...straszne jak się to czyta ..ja mam prawie czterolatka i jak sobie pomyślę co by było gdyby...ciarki przechodzą po plecach..lepiej nie mysleć...
OdpowiedzUsuńMój ojciec zmarł w wieku trzydziestu sześciu lat. Ja miałem sześć. Mama zmarła osiem lat póżniej. Też długo nie mogłem pojąć wielu spraw...cholera.Wyć się chce.
OdpowiedzUsuńTeż często myślę własnie o tej drugiej stronie, że zostają małe, nic nie rozumiejące dzieci....Też przykre, zawsze żal tych, co zostają, bo C, co odeszli są szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńŻycie jest okrutne....
OdpowiedzUsuńJa wiem co to znaczy stracić matkę. Moja mama zmarła gdy ja miałam 7 lat, brat 6 lat. Świat kompletnie mi się zawalił. Poza tym inne dzieci dokuczały mi z tego powodu nie rozumiejąc co się ze mną dzieje.
OdpowiedzUsuń> Ja wiem co to znaczy stracić matkę. Moja mama zmarła gdy> ja miałam 7 lat, brat 6 lat. Świat kompletnie mi się> zawalił. Poza tym inne dzieci dokuczały mi z tego powodu> nie rozumiejąc co się ze mną dzieje.Natomiast tata zmarł osiem lat później. wtedy kompletnie nie wiedziałam co będzie dalej i jak mam żyć bez rodziców.
OdpowiedzUsuńNie mam dzieci, ale tak sobie myślę, że nie ma trudniejszego zadania nad to, by wytłumaczyć małemu dziecku śmierć rodzica.
OdpowiedzUsuńMama nie opuściła swojego dziecka... poprostu stała się nie widzialna...poprostu zamieniła się w Anioła by być Strózem swojego dziecka. Mama zawsze jest, nawet wtedy kiedy nie można jej dotknąć, pocałować, przytulić.
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd za to, co często myślę o swojej matce. Smutne.
OdpowiedzUsuńpłakać sie chce :( szkoda tych malutkich dzieci którzy tracą rodziców ...i rodziców ktorzy tracą dzieci,,,,niezrozumiały jest ten świat...
OdpowiedzUsuń:(((
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńA ja wolałabym żeby ani dzieci matkom.. ani matkom dzieci nie umierały.. tylko co komu po tej woli..?
OdpowiedzUsuńLepiej nie myśleć, ale takie rzeczy się zdarzają.. A jak już się zdarzy, dziecko odczuwa to jako zdradę, oszukanie przez osobę której najbardziej ufało, porzucenie,a nie tak jak dorośli, żal i rozpacz.
OdpowiedzUsuńczłowiek chyba nigdy nie jest dość dojrzały, by pojąć pewne rzeczy..
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, ze tak naprawdę nie wiadomo jak jest tym, którzy odeszli...
OdpowiedzUsuńŚmierć jest okrutna....
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję.. Wyobrażam sobie tę niepewność i lęk.. to krytyczny moment dla kształtującej się psychiki...
OdpowiedzUsuńSobie nie mozna wytłumaczyć, a co dopiero dziecku...:(
OdpowiedzUsuńTo własnie słyszy to dziecko.. wcale jej nie pomaga. Tak jak mi nie pomaga przekonywanie, że mój syn jest przy mnie..
OdpowiedzUsuńpewnie nie tylko Tobie.. nie spieszymy się kochac ludzi...
OdpowiedzUsuńniezrozumiały... za malutkie nasze umysły..
OdpowiedzUsuńsmutne..
OdpowiedzUsuń.... no bo co powiedzieć.. prześladuje mnie ten widok..
OdpowiedzUsuńBo jest za mała , żeby zrozumieć, a za duża, żeby nie pamiętać. Ale kto z nas jest w stanie zrozumieć śmierć ??
OdpowiedzUsuń'Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem:składającą się z wsiadania i wysiadania,naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami' Nasze plany ,marzenia,często mają się nijak do rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro że młodszego nie ma przy Tobie...:(Ściskam ciepło.J
OdpowiedzUsuńMi tez jest przykro... Bardzo.
OdpowiedzUsuńwłasnie.. kto..?
OdpowiedzUsuń...takie sytuacje zdarzają mi się bardzo często...najbardziej denerwuje mnie moja bezradność...cholerna świadomość, że nic nie mogę zrobić. Nie umiem wytłumaczyć gdzie są rodzice tego maluszka, kiedy wrócą i kiedy zabiorą go do domu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że to nie jest "z życia wzięte"....
OdpowiedzUsuńchyba w każdej sytuacji najgorsza jest bezradnosć..
OdpowiedzUsuńNiestety, to jest z zycia wziete..
OdpowiedzUsuńMiałam 5 lat. Zdjęłam obrazek Matki Boskiej i krzyczałam "Dlaczego?! Panie Boże, dlaczego mi zabrałeś moją mamusię?!". Widzisz, dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, że przecież oni się znają - moja mama i Artur :) Ściskam.K.
OdpowiedzUsuńNa pewno się znaja..:)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty chyba nie umiem żyć...http://zeby-umiec-zyc.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńKto i dlaczego tak to organizuje ? Jaki ma w tym cel? Czy chce nam coś przekazać ? Czy chce szydzić z ludzkich emocji pozwalając by rodzice rozpaczali nad śmiercią swoich dzieci, a czterolatkowie nie byli w stanie zrozumieć dlaczego mama odeszła. Nie rozumiem... i wszystko się we mnie buntuje !
OdpowiedzUsuńNie umiem..? Może cos w tym jest, chociaz moje uczucia wiążą mi się raczej z brakiem chęci niz umiejętnosci..
OdpowiedzUsuńza malutcy jestesmy.. za malutcy...
OdpowiedzUsuń