Żony bohaterki

Wychowywałyśmy się z Krysią na jednym podwórku. Skakałyśmy przez jedną skakankę i razem dokarmiałyśmy bezpańskie psy. Czasem obrażałyśmy się na śmierć i życie, do następnego dnia. Wyjechała z naszego prowincjonalnego miasteczka w połowie lat 80-tych, tak jak wielu młodych ludzi, w poszukiwaniu lepszego, wygodniejszego życia. Na Śląsk. Początkowo przyjeżdżała często, później wyszła za mąż. Jej matka nigdy nie zaakceptowała jej wyboru.. Wymarzyła dla córki kogoś "lepszego"  niż sporo starszy górnik z przeszłością. A oni na przekór wszystkiemu byli szczęśliwi. Urodziło się im troje dzieci.. wybudowali dom gdzieś na obrzeżach miasta.. Tylko raz, kiedyś, w chwili słabości opowiedziała mi jakim strachem okupione jest to szczęście.. jak nauczyła się żyć, jakby każdy dzień był ostatni.. jak codziennie żegnała męża wychodzącego do pracy, jakby miał nie wrócić.. Od tamtej pory była dla mnie bohaterką..
Jej mąż nie pracował w "Wujku".. od wielu lat w ogóle nie pracuje pod ziemią.. a i tak każda tragedia , w każdej kopalni, zawsze była także jej tragedią.  Znowu komuś zawalił się świat... Zginął czyjś mąż.. czyjś syn.. czyjś ojciec..
Pochylam głowę.. łączę się w bólu..

11 komentarzy:

  1. Ale równocześnie co dzień na świat przychodzą miliony nowych istnień. Nie możesz przeżywać każdej tragedii, zacznij dopuszczać do siebie szczęście...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chylę czoła.....

    OdpowiedzUsuń
  3. I j znam trochę to środowisko. Mam rodzinę na Dolnym Śląsku. Dołączm sie do Twoich słów. Wiem ,że Twoja wrażliwość jest wyostrzona,nie możemy jednak obojętnie przechodzić obok takiej tragedii. Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  4. wszyscy powinniśmy tak żyć, ciesząc się z tego co mamy dzis, bo nikt nie zna dnia ani godziny.. zreszta, przecież Ty wiesz o tym najlepiej..

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholera... zastanawiałam się, skąd ten wpis... Dopiero przed chwilą dowiedziałam się o katastrofie... :((

    OdpowiedzUsuń
  6. dopuszczam do siebie szczęście.. czy może raczej stany szczęściopodobne... naprawdę..:), ale też nie potrafię zamknąć oczu na cudze nieszczęście..

    OdpowiedzUsuń
  7. nie możemy.. chociaż tak zostaje nam tylko w milczeniu spuścić głowę..

    OdpowiedzUsuń
  8. to prawda.. i mój ojciec i mój syn wyszli tylko na chwilę.. mieli wrócić.. ale chyba jednak lepiej, ze o tym nie myślimy na codzień i bez przerwy.. że ciągle się nam wydaje, że jesteśmy nieśmiertelni.. wtedy i cieszyć się łatwiej..

    OdpowiedzUsuń
  9. Niektóre zawody są bardzo niebezpieczne.. nie wiem czy potrafiłabym tak żyć

    OdpowiedzUsuń
  10. życie jest niebezpieczne..

    OdpowiedzUsuń