Kot

Furię Młodszy przyniósł ze śmietnika. Śliczne mało kociątko.. charakterek pokazała później.
Kochał ją bezgranicznie, a ona odwzajemniała mu się kocią wzajemnością. Tylko jemu pozwalała robić ze sobą wszystko. Z dumą mówił - bo przecież ją uratowałem.
Odeszła w kwietniu, w wyniku komplikacji po rutynowym zabiegu..
Bardzo płakał.. nie mógł zrozumieć, nie dawał sobie wytłumaczyć, że nic nie dało się zrobić.. wierzył, że gdyby był, to na pewno by ją uratował..
Po Furii został mały, śliczny kociak. Mamusina kopia. W niedzielę, postanowił zapolować na gołębia. Spadł.. Szóste piętro, to nawet jak na kota, wysoko.. Poobijany i wystraszony, trafił do lecznicy. Nie wyglądał najlepiej, ale nie stwierdzono złamań, ani żadnych wewnętrznych obrażeń. Po dwóch dniach ukrywania się w najdalszym kącie pod wanną, wczoraj pokuśtykał do miski, a później z trudem wdrapał mi się na kolana.
Patrzył na mnie tak, jakby chciał powiedzieć - wiesz, Młodszy znowu uratował kota ...

2 komentarze: