24 lipca

Trzy miesiące temu był buziak na dzień dobry.. kanapki z nutellą na śniadanie.. Było tarmoszenie czupryny i 2 zł na lody..

Trzy miesiące temu było klęczenie na ulicy w kałuży krwi. Było - Dobrze, że jesteś mamo, bo ja się boję.. Były przysięgi, że wszystko będzie dobrze.. wszystko będzie dobrze! To wszystko nic - chcesz? pojedziemy na sygnale.. nie bój się.. jestem..

Trzy miesiące temu był lekarz pod blokiem operacyjnym.- On może nie przeżyć tej operacji..
Były błagania - ratujcie go! to taki dobry, mądry chłopiec !!
Jeszcze nie wiedziałam, nie wierzyłam, ze żadna mądrość nie wchodzi w grę.. że nawet życie nie wchodzi w grę.. Było 7 godzin nadziei..

Trzy miesiące temu nieludzkim wyciem matki trzymającej za rękę umierające dziecko, piekło ogłosiło - oto jestem !

18 komentarzy:

  1. nie znajduję słów.. R.S

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę...jak czytam pali i piecze...nie wyobrażam sobie jak czujez to Ty:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przytulam najmocniej jak potrafię, składam wyrazy współczucia i życzę Tobie siły, bo wiem że to jej najbardziej potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  4. łzy same kapią...tak mi przykro...

    OdpowiedzUsuń
  5. nie potrafie skomentowac, nie trzeba, przeczytalam...

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne co napisałaś prosto z serca.. przykro mi, nic tak nie rani jak śmierć wlasnego dziecka 3maj się

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój Boże,najgorsza ze wszystkich tragedii! bardzo Ci współczuję,i podziwiam,że dałas radę żyć,ja bym nie umiała! sama jestem matką 18 letniego fantastycznego chłopaka,i codzennie jak tylko na czas nie przysle mi sms-a,że już wrócił ze szkoły umieram ze strachu,ze coś sie stało.26 lipca tego roku potracił go samochód na sciezce rowerowej,syn miał zielone światło,kierowca, młody 23 letni chłopak,prawdopodobnie nie zauważył go,spieszył się do kina...Dzięki Opatrzności skończyło się na ciężkim urazie nogi(zerwane więzadła i uszkodzona łękotka)musi mieć operację,ale ŻYJE!!!!!codziennie dziękuję za to Bogu!!!Tobie została tylko część serca,bo część pochowałaś razem ze swoim Synem.Nawet nie umiem wyobrazić sobie tak ogromnego bólu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam syna, ma 7 miesięcy. Nie wiem czy przeżyłabym to co ty... nie wiem jak bym to przeżyła - nie chce o tym myśleć. Ale znam osobiście inne matki które straciły swoje dzieci, równie tragicznie jak ty. I nie wiem co powiedzieć lub co napisać żeby pocieszyć albo otrzeć łzę. Wiem że przy pogrążonej w smutku osobie trzeba być - trzeba wysłuchać.Współczuję. Nie chciałabym być na twoim miejscu, ale ty musisz w nim być - i na prawdę współczuje. Żyjemy w takim okropnym świecie, że może coś takiego spotkać mnie. I tylko jedno słowo pociesza moje znajome które straciły swoje dzieci... i tylko to jedno słowo pociesza mnie i mogłoby pocieszyć - NADZIEJA! Jeśli mogę ci jakoś pomóc - napisz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Siedzę i po prostu ryczę. Moje 2 aniołki spią w pokoju obok a ja ryczę. W pamieci próbuję przywołac gdzie byłam 2 lata temu, lipiec. Okres wakacyjny więc dzieci pewnie bawiły się dużo na dworze. Jak pomyślę że to sie może przydarzyc każdej z nas, każdej ogarnia mnie przerażenie i ogromny smutek, żal. Ty jesteś taką mamą która dzień witała tak po prostu, jak każdy kolejny dzień. Czasem dzieci zajdą nieżle za skórę, ale są bardzo , bardzo dobre i kochane i tak bardzo mi potrzebne. Nie wyobrażam i nie chce wyobrażac sobie zycia bez nich. Dziś modlę się za Was i choc nie wiem co tak naprawdę przeżywasz, ogromnie ci współczuję, odnajdź spokój i równowagę. Pozdrawiam i gorąco ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałem przeczytać całość, ale wysiadam, nie jestem mięczakiem ale to mnie przerasta. Może tu wrócę za jakiś czas, na razie nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  11. podziwiam Cię...kiedyś razem będziecie zwiedzać ten "Park"

    OdpowiedzUsuń
  12. ~sprobuj_nadazyc@op.pl16 listopada 2009 17:34:00 CET

    Czytając tego bloga łzy same cisneły mi się do oczu... i leciały.. Jaki to musi być ogromny, niewyobrażalny ból... Wierzę w to, że nie zsyła się na nas tego, z czym nie bylibyśmy w stanie sobie poradzić...tylko czemu aż takie coś? :( Mam nadzieję, że kiedyś zostanie nam to wynagrodzone, nie pójdzie na marne.Trzymaj się mocno, dasz radę :)Gosia

    OdpowiedzUsuń
  13. ~www.lalabu.blog.onet.pl30 listopada 2009 21:58:00 CET

    Tak ciężko... się oddycha, kiedy nasze dziecko odchodzi w nieznaną dal...

    OdpowiedzUsuń
  14. o Jezu nie mogę opanować łez 3 lata temu byłam w podobnej a jakże różnej sytuacji moja córeczka wróciła do żywych, współczuję z całego matczynego serca

    OdpowiedzUsuń
  15. wiem jedno....że ja bym tego Agato nie przeżyła...nie ja...ja nie jestem tak silna jak Ty...

    OdpowiedzUsuń