" Gdybyś zapytał jak się miewałam
przez te setki lat
w których mi Ciebie zabrakło
odpowiedziałabym,, że dobrze
i nie wiem
czy mocniej głos by mi się łamał
czy serce"...
" Gdybyś zapytał jak się miewałam
przez te setki lat
w których mi Ciebie zabrakło
odpowiedziałabym,, że dobrze
i nie wiem
czy mocniej głos by mi się łamał
czy serce"...
że na wiele lat zamknęłam się w rozpaczy i żałobie
i że ból przesłonił mi to, co najważniejsze...
Wdzięczność
za Twoją obecność w moim życiu,
za to, że właśnie mnie wybrałeś na swoją mamę,
że byłeś najpiękniejszą lekcją miłości,
że dzięki Tobie dotknęłam jądra szczęścia..
Ciągle uczę się dziękować
Kocham Cię
U mnie wszystko w porządku Mój Mały.. Żyję. Czuję. Uśmiecham się.
Tęsknię za Tobą, za tym wszystkim, co się nie wydarzy.. za każdym dniem, którego nie było i nie będzie.. ale już nie rozpaczam, nie budzę się na mokrej od łez poduszce, nie brakuje mi powietrza na cmentarzu..
piętnaście lat czas robił co mógł.. pocerował, połatał, posklejał.. Nieudolnie, ale jakoś się trzyma..
wspomnienia wyblakły, został żal..
Czasem tylko, gdy słyszę w głowie Twój radosny, dziecięcy śmiech, nieskażony brudem życia i okazuje się, że nie potrafię sobie wyobrazić jaki byś dzisiaj był.. kim byś był.. wtedy jest mi tak przeraźliwie smutno...
Kocham Cię całym pokaleczonym sercem.. miłość w przeciwieństwie do życia jest wieczna.. Bądź szczęśliwy.. gdziekolwiek jesteś.. dzieli nas tylko czas..
Czasami uśmiech jest maską.. mniej lub bardziej dopasowaną.
Pod radością kryje się mrok, który nie znika ot tak.. Drzazga w sercu, która wywołuje ból przy nieostrożnym ruchu.. w każde święta... dziś..
Minęło tyle lat..
Mogło zmienić się wszystko, a nie zmieniło się nic.
Ciągle palę niebieskie znicze, a przecież Twój ulubiony kolor też mógł się zmienić ..
Tęsknię...
"Jeśli wrzucisz do rzeki wielki kamień, na powierzchni pojawią się zmarszczki.. Najpierw duże, które dotrą aż do brzegu, a potem coraz mniejsze, które w końcu zupełnie znikną. Powierzchnia pomału znów staje się gładka i nieporuszona. Ale wielki kamień wciąż leży na dnie.."
Wielki kamień wciąż leży na dnie..
Nadal nie lubię świąt. Niezmiennie "wesołych" wydaje mi się nie na miejscu i wolę "spokojnych"..
I to wcale nie dlatego, że coś jest źle.. To po raz pierwszy od lat naprawdę dobry czas..
Wszystko jest piękne.. Nastrojowe światła świec, zapach choinki.. rozgardiasz w kuchni.. atmosfera oczekiwania.. i najmilsi goście w progu..
Chociaż wzruszają mnie ciepłe spojrzenia ponad stołem i uściski rąk.. niewymuszone uśmiechy i proste, szczere życzenia .. to jednak wzrok potyka się o samotne krzesło.. ciągle boli smutek pustego talerzyka i czekanie na cud, który się nie zdarza..
Tego bólu nie da się lubić..