Być u siebie

Lubię wracać.
Nawet z takich miejsc, na wyjazd do których czekam z niecierpliwością.
Bez żalu zostawiam klimatyczne uliczki, małe kafejki, zaczarowany czas przesiąknięty wielką historią..
I wracam..
Kot biegnie na przywitanie, ociera się o nogi, mruczy z wyrzutem.
Zaciągam rolety, włączam swoją lampę, robię herbatę w swoim kubku, siadam przy swoim stole..
W zasięgu wzroku mam powieszone moją ręką  fotografie, na półkach moje książki..
Jestem u siebie.
Zawsze chciałam to mieć.

Swoje cztery ściany na wyciągnięcie ręki... podłogę stabilną
i sufit....
Choćby i tak popękany ja ja..

5 komentarzy:

  1. A nie mówiłam że kiedyś tak powiesz ;) cieszę się ... buziak ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka prosta, zwykle niedoceniana rzecz.. tak pięknie opisana..

    OdpowiedzUsuń
  3. takie miejsce to podstawa bezpieczeństwa, cieszę się, że je masz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie sawlasnie te nasze meisjca...takie byc powinny :) dobrze ze masz takie meijsce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nazywamy to, bezpieczna przystanią i dobrze, bo tego bezpieczeństwa, pewności miejsca, każdy potrzebuje :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń