Zielona mila

Dokładnie rok temu mój organizm odmówił współpracy i zaczęłam swoją krzyżową drogę po lekarzach, przychodniach i szpitalach.
Pół roku temu zakończyłam agresywną terapię, której skutki uboczne pewnie jeszcze jakiś czas boleśnie będą dawały mi w kość .
Nie było i nie jest lekko, ale też nie wszystkim dane przeżyć tyle czasu z rakiem.

W tym czasie przekonałam się o bezcennej wartości jednych i kruchości innych przyjaźni, poznałam i wciąż poznaję nowych, wartościowych ludzi.
Podjęłam nowe wyzwania i poza praca zawodową, zaczęłam współpracę z gazetą.
Mimo wiszącym nade mną widmem 20%, mimo dużo mniejszych pokładów sił prowadzę aktywne życie. Nie tak, żeby przekraczać granice swoich możliwości, ale tak, by je maksymalnie wykorzystać.

Kiedy boli, przeczekuję i wracam do gry.
Kiedy mi smutno, piszę.
Kiedy tęsknię, płaczę.
Żyję. Po prostu.

Dlatego na propozycję pewnej dziennikarki, wzięcia udziału w programie o "kobietach żyjących z dramatyczną świadomością śmiertelnej choroby", musiałam odpowiedzieć odmownie.
Mam pełną świadomość swojej choroby. Ale nie jest to świadomość dramatyczna,
bo przecież "zielona mila jest czasem bardzo długa..."

159 komentarzy:

  1. rób tak - krok w przód, dwa kroki w tył, wtedy ta mila będzie bardzo dłuuga czego Ci z całęgo serca życzę!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z ogromnym szacunkiem i podziwem życzę zdrowia, spokoju i siły na każdy nowy dzień:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agatko kochana, rak nie jest wyrokiem... Pewna Pani w 1982 roku miała wycinany guz piersi (średnio złośliwy). W 1995 roku wycięli Jej całą tarczycę. Z wielkim nowotworem (złośliwym). Przeszła wszystko - od chemii po naświetlania bombą jakąś tam. Żyje. Na Onkologię jeździ.... różnie. Czasem kilka razy w miesiącu, czasem raz na kilka miesięcy. A dostała tylko 6 miesięcy życia. Wiesz, co wtedy powiedziała lekarce? "Nie pani mi będzie mówić, jak długo będę żyła". Taka jest moja Matka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem mistrzem w ekspresji emocji, nigdy nie byłam. Ale jestem pod wrażeniem Twojego bloga, na którego ślad trafiłam zupełnym przypadkiem. Dla mnie to absolutny nokaut emocjonalny - kapelusz z głowy do samej ziemi. Jesteś niesamowita - pisząc krótko i lapidarnie, jednym celnym słowem potrafisz oddać clou sytuacji, głębię ludzkich odczuć ... nic dodać nic ująć - po prostu sedno. Trzymaj się, kochana, ze wszystkich sił - wierzę, że Twoje przejścia mają jakiś głębszy metafizyczny sens ... muszą mieć, kiedyś, jakoś ... !!!!! W każdym razie wiem na pewno, że Młodszy patrzy tam, Starszy tu - obaj MUSZĄ mieć silną i twardą matkę !!! Bo oba j SĄ - w dwóch różnych miejscach, ale SĄ NA PEWNO, to tylko przejście do Nanganjali jak w "Braciach Lwie Serce" ... Ściskam Cię mocno i wspieram myślami ze wszystkich sił - Nit

    OdpowiedzUsuń
  5. ~mama Marcina B.19l.14 kwietnia 2011 23:43:00 CEST

    Agatko niech Twoja Zielona Mila będzie długa , piszesz że poznajesz wielu ciekawych ludzi , myślę że my czytający , poznaliśmy niezwykłą osobę czyli Ciebie... dziękuje Ci , już nie jeden raz pokazałaś mi że trzeba wstać , otrzepać się i iść dalej , mimo wszystko ...............

    OdpowiedzUsuń
  6. Agato, Kochana......Ty wiesz, że jestem pod wrażeniem Twojego pisania.....Wiesz też, że wolałabym tego nie czytać, by Twoje życie było zwyczajne, z Rafałem , Arturem przy boku.....Wiesz też, że szanuję Twoje decyzje......Wiesz, że jestem z Tobą każdego dnia....sercem, myślami i modlitwą!

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację kochana, nawet jeśli jest źle to wcale nie znaczy, że od razu dramatycznie. Jak zawsze TRZYMAM KCIUKI

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie pamiętam czy Ci o tym pisałam. Mama K. Dowiedziała się, że ma raka piersi kiedy miała 36 lat chyba. Usunięcie jednej piersi, potem drugiej. Po jakimś czasie rak jelita, kolejne zabiegi... no cuda wianki. Zmarła mając 68 lat albo jakoś tak. Wiele lat przeżyła bez "ingerencji" raka po pierwszym rozpoznaniu. Wychowała dzieci, doczekała się wnuków i męża "łobuza" jeszcze pochowała. I żeby zostać w tym optymistycznym tonie to ja ciekawa jestem tej współpracy... jeden artykuł jakis czytałam, do którego było przekierowanie, a o reszcie opowiesz?

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż ja mogę napisać, Lorely...?Zdrowia życzę, przede wszystkim! A zaraz później - umiejętności odnajdywania w życiu najmniejszych nawet radości i uśmiechów... :)Smutny ten blog, ale lubię tu zaglądać.Czuję się trochę jak w domu, nie wiem dlaczego... swojsko tu po prostu, raz lepiej, raz gorzej, jak to w życiu... życiowo.Uściski z Wrocławia!Nawet kiedy nie komentuję, jestem tutaj kilka razy w tygodniu... :)))www.dobra-dobra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja Dziewczynka :***** Jestem z Ciebie taka dumna, że nie potrafię ego wyrazić słowami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Agatko, imponujesz rozwagą i mądrością. Wierzę, że te cechy pozwolą Ci zwyciężyć. Czego oczywiście życzę i nie wątpię na moment nawet :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Lorely do gazety i telewizji zabrakło internetu bo tutaj na tym polu tez dajesz ludziom nadzieje i dodajesz sił........ Zielona mila ..... właśnie nie fioletowa,nie czerwona tyko zielona a zielony to kolor nadzieii a nadzieja chociaż rwie się bez przerwy nigdy się nie kończy......Mam za sobą gazetowe arykuły wiem z czym to się je na telewizje pomimo propozycji nigdy się nie odważyłam nie chce nie robie nic heroicznego ..........żyjemy tak jak napisałaś Ot poprostu żyjemy

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie liczę kroków, wypełniam czas :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem, ja tez coś podobnego usłyszałam 7 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciagle szukam tego sensu.. O ile nie mam pretensji do losu o chorobę, czy inne problemy dotyczące osobiście mnie, to wciąż nie mogę pogodzić się, że On.....

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję Joluś :) Idź i usmiechaj się do ludzi, a nawet mila minie szybciej..

    OdpowiedzUsuń
  17. Decyzje ? Czasem mi się wydaje , ze stoję pod murem. Po prostu nie mam innego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Co gorszego może mnie spotkać, niż to, co już spotkało ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Po pierwszym rozpoznaniu przeżyłam 6 lat i poczułam się bezkarnie zdrowa.. Ale widziałam już ludzi w świetnym zdrowiu, mimo żadnych medycznych szans i żegnałam potencjalnie mających przed sobą długie życie.. Niezbadane są wyroki.. O gazecie napiszę, jak zacznie się kręcić, bo na razie jeszcze jest w powijakach ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Smutny.. chyba dlatego, że własnie smutek wytwarza we mnie potrzebę pisania. Ja też do Ciebie z przyjemnością zagladam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ech, no i co mam powiedziec ? Zawstydzasz mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak sobie czasem myśle, że ja już zwycieżyłam.. mimo wszystko

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie trzeba robić nic heroicznego, żeby pomagać ludziom. Przecież ja tez nie robię...

    OdpowiedzUsuń
  24. Zielona mila kojarzy mi się z wcale nie optymistycznym filmem, więc na początku się przeraziłem, ale tekst jest raczej optymistyczny ;-) Ta dziennikarka to Renata Kim z "Wprost"?

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie, zupełnie inna pani, z TVN ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. L. jesteś dzielną kobietą

    OdpowiedzUsuń
  27. Bo ty jesteś świetna, wiesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hmmm... Od czego zacząć?Kilka dni temu, nawet nie pamiętam jak, znalazłam się przypadkiem na tym blogu. Z początku nic nie zrozumiałam, ale wróciłam do najwcześniejszych wpisów i w ciągu dwóch dni dotarłam do końca.Popłakałam się...Jestem bardzo młodą dziewczyną, można by powiedzieć że pełną życia, energii, kompletnie niedoświadczoną, która nie przeżyła nic oprócz tych kilkunastu lat szkoły... ale te słowa, krótkie, ale pełne uczuć posty sprawiły, że łzy same pociekły z oczu...Teraz wiem, że będę tu zaglądać codziennie i nie zapomnę.Mogę napisać, że "nie można się poddawać" itp. itd., ale Pani o tym dobrze wie i słyszy od setek ludzi.To dziwne - nie wiem nic o Pani, a mimo to czuję taką więź, tylko po przeczytaniu słów zapisanych na tej stronie.Życzę po prostu... nie wiem, czego Pani życzyć. Jestem z Panią, tylko tyle chciałam powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  29. Brawo! Bardzo potrzebowałam od Ciebie takich słów.

    OdpowiedzUsuń
  30. Bez przesady z tą dzielnością :) Takie życie..

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo mi miło Emilienne. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudowna, dzielna Agata...Ja wiem , że nie potrzebujesz tego słyszeć. To ja potrzebuje Ci to powiedzieć. Nawet nie wiesz ile ról drugoplanowych grasz w życiu. Nie zdajesz sobie sprawy ile robi, ile zmienia, ile daje Twoje pisanie. Mi na przykład. Zwykle nie widzimy sensu swojego cierpienia. Nie jestem pewna jak jest z Tobą. Nie wiem, czy kiedykolwiek go poznasz, zrozumiesz, odkryjesz... Mnie pewnie też nigdy nie poznasz. Ale dla mnie Ty, Twoje przeżycia, przemyślenia i Twoje pisanie są krokiem milowym. W przyszlość, w przeszłość, wgłąb siebie, wgłąb moich dzieci, moich wrogów. Krokiem milowym w kierunku zrozumienia, docenienia. Uczysz mnie pokory i asertywności. Zupełnie niezamierzenie, zostałaś moim guru.Żyj Agato.

    OdpowiedzUsuń
  33. Podziwiam :) Wiem, że uda Ci się przezwyciężyć to cholerstwo, bo my silne babki nie poddajemy się tak łatwo:) Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  34. I bardzo dobrze zrobiłaś !!! jesteś WIELKA !!! podziwiam Cię bardzo a teraz jeszcze bardziej, masz ogromną siłę i będziesz żyć jeszcze wiele, wiele lat , pozdrawiam i ściskam serdecznie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  35. ~ona (niespokojna-niecierpliwa.bloog.pl)17 kwietnia 2011 12:54:00 CEST

    Kochana Lorely...Niech zielen wiosny doda Ci sil na kazdy dzien, niech zapach kwiatow, spiew ptakow i kolory motyli pozwola odetchnac i usmiechnac sie do siebie samej. Jestes WIELKA w swojej codziennej drodze!Pozdrawiam Cie serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  36. życie ze świadomością śmiertelnej choroby.. to troche brzmi tak jakby reszta zdrowych była nieśmiertelna..każdy z nas jest śmiertelny i każdego ta śmiertelność dopadnie większość z zaskoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  37. ...bardzo Cię podziwiam,nie znam nikogo tak wartościowego jak TY :) Niech ta mila nigdy się nie kończy...ściskam..

    OdpowiedzUsuń
  38. I za kolejnych 7 lat będziemy to wspominać jako kolejny test, któremu poddaje nas życie... Przytulam Cię z całych sil, Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  39. Spokojnie,moja żona już 16 rok jest po tym gdy go zdiagnozowali.Będzie dobrze,trzeba wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  40. trzymaj się to nie musi być wyrok , jestem z tobą,wiem jaki to ból i nie koniecznie ciała, najbardziej boli dusza,gdy zawodzą Ciebie bliscy i znajomi,gdy jest zle krzycz i wyj do księzyca -pomaga

    OdpowiedzUsuń
  41. znam to od ubiegłego roku,życzę długiej zielonej mili

    OdpowiedzUsuń
  42. Niemiłe jest to co piszesz dla człowieka zdrowego bo wstrząsa i każe myśleć, że nie jesteśmy sami. Teraz jak jest lepiej zajżyj na www.bioslone.pl być może inni ludzie maja inne prawdy na temat raka i jego leczenia. Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja żyję z "kolesiem" już 5 lat i rozumiem Cię doskonale. Wiem, że jak dowiadujesz się, że to ON, masz atak paniki, załamania......Myślisz, co teraz?? Potem przychodzi chemia, potem radioterapia i zaczynasz inaczej żyć. Ja postawiłam sobie cel - rekonstrukcję piersi. Myśli zajęte były czymś innym, radosnym, dającym nadzieję. Zaczęłam pracować we Włoszech 2, 3 miesiące w roku; coroczna rehabilitacja 1,5 miesiąca, udzielam się jako wolontariuszka, biorę udział w imprezach (turniej brydżowy, wycieczki) mojego Koła inwalidów i emerytów: żyję o wiele bardziej aktywnie, niż przed chorobą. Chcę pomagać ludziom, dotkniętym tą chorobą i robię to na co dzień. I nie mam czasu na łzy

    OdpowiedzUsuń
  44. witam w zupelnosci sie z toba zgadzam , u mnie tez szok zycia zaczal sie rok temu , na dzien dzisiejszy ma za soba koniec terapi, dwie transplantacje ,musze brac jeszcze lekarstwo (lenalenomid ) przez rok czasu . Ale to wszystko nie ma znaczenia na dzien dzisiejszy , liczy sie kazdy dzien ,praca - od 4 tygodni znowu pracuje - a w maju wybieram sie na urlop - znowu na zagle na rejs ( mam tylko nadzieje ze do tego czasu nic sie nie pogorszy) . Ktos kiedys powiiedzial ,ze bol sie zapomina a wrazen , przezyc nie - i mial racje, Duzo radosci i samych slonecznych dni Ci zyczeMarkus

    OdpowiedzUsuń
  45. Rak to nie wyrok śmierci , z tym można żyć..Mój syn przeszedł dwa odmienne nowotwory złośliwe i też prowadzi aktywne życie, nie rozmyślając nad tym. Życzę dużo zdrowia i cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  46. Życzę dużo zdrowia, pogody ducha i wiary...Dwa razy w najbliższej rodzinie przez to przeszliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  47. Żyj całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sama.Wygrasz!!!Przytulam:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Wygrałąm i Ty wygrasz...Dwa razy walczyłam ze złośliwym nowotworem, 92 rok, gdzie mała była świadomość, gdzie wszyscy stawiali na mnie krzyzyk, bo to rak i nie da się z tego wyjsc i w 97 r. gdzie już była większa świadomość, coraz lepsze leczenie. Nie można się poddać, nigdy nie pomyślałam, że to jest śmiertelna choroba, starałam się myśleć tylko pozytywnie. Oczywiście były chwile zwątpienia, ale wywalczyłam i teraz jestem szczęśliwa. Życzę Ci siły , wiary i codziennego uśmiechu!

    OdpowiedzUsuń
  49. A nie lepiej byloby sie wyleczyc? Polecam terapie Gersona. Wcale nie agresywna, trwa dosc dlugo, usmierza bol, daje szanse na calkowite wyleczenie a nie to co oferuja lekarze...zycie w niepewnosci jutra i ciagly strach.

    OdpowiedzUsuń
  50. Cenne podejście do skomplikowanego przez chorobę życia. Podziwiam i gratuluję. Nie wszystkich na to stać. Trzeba mieć wyjątkową psychikę. Warto jednak starać się brać przykład z takiej osoby. bo wszystko jest możliwe, nawet dożycie szczęśliwej póżnej starości. czego życzę z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
  51. Nie rozumiem Cię... Ja od ponad 2 lat walczę z nowotworem i nie dopuszczam do świadomości, że to "śmiertelna choroba". Po prostu: jesteśmy chore na chorobę przewlekłą, ciężką, ale przewlekłą, nie śmiertelną! Nie dopuszczam do siebie złych myśli, choć jestem na rencie i nie mogę pracować, bo chemię przyjmuję co tydzień, a potem jest... różnie. Cieszę się tym, co jest!Mimo wszystko pozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie, za wyzdrowienie!Zapraszam na blog.

    OdpowiedzUsuń
  52. Super, że jesteś taka silna to podobnie jak ja żyjesz z tym "paskudztwem"Najważniejsze, że się nie poddałaś i pokazałaś kto tak naprawdę rządzi w Twoim organizmie ! Życzę Ci na długie lata całkowitej remisji chorobypozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  53. życie to wojna -więc walcz wiem co mówie bo 5 lat temu matka zmarła na raka (zbyt póżno zdiagnozowana )a 3 lata temu żona ,nowotwór krwi MM -32 m-ce po aluprzeszczepie nie raz bylismy na kolanach ale wstajemy i walczymy i z chorobą i życiem

    OdpowiedzUsuń
  54. Nowotwór złośliwy mnie obudził .Dziękuję , że mi się przytrafił. Nie doceniałem niczego co miałem - On wyzwolił we mnie chęć do życia. Przeczytałem dziecku niedokończone bajki.Otrząsnąłem się i podniosłem - zacząłem spełniać swoje marzenia .Przyjaciel nie dał mi "umierać" po chemii - wyciągał mnie na salę treningową.Po 3 latach bez praktycznie dnia przerwy w treningach zostałem Mistrzem Polski - odniosłem kilka sukcesów . Nikt nie wiedział , że startuję do walki z dwoma przeciwnikami :). Nie można się poddawać trzeba walczyć - o tą walkę chodzi właśnie .pozdrawiam i życzę Ci również tyle sił co mi przybyło.

    OdpowiedzUsuń
  55. Witaj! Cieszę się, że częściej mówimy o raku i o uczuciach z nim zwiazanych. jestem po raku piersi w tym roku minęło 6 lat i mimo tego czasu jaki upłynął uważam , że dalej walczymy ze świadomością pozostałą po raku. Pozdrawiam baniula.

    OdpowiedzUsuń
  56. Dziękuję za te słowa.

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja raka wyleczyłem kapsaicyną z papryczek chili. Podaje dowody:Fotografie raka przed terapią kapsaicyną: http://tnij.org/k3n3 , po 3 miesiącach terapii: http://tnij.org/k3n4 post z 22 03 o 20:26 Ojciec mój wyleczył też kapsaicyną raka prostaty. Zero działań ubocznych.Podaję przepis: 2 kilo ostrej papryki Chili drobno pokroić w rękawiczkach. Razem z pestkami i ich gniazdami. Zalać 2 litrami oleju z pestek winogron. Można to podzielić na duże 4 słoiki po 0.5 kg i po pół litra oleju. Zlać (odcedzić) po 9 dniach. Codziennie pary razy mieszać podczas tych 9 dni. Unikać kontaktu z metalowymi naczyniami. Pić 5 x dziennie przed jedzeniem 1 łyżkę do herbaty popijając mlekiem. Można zagryźć kromką z masłem do złagodzenia ostrości.

    OdpowiedzUsuń
  58. Dowody naukowe: http://tnij.org/lca2 , http://tnij.org/lcvh Cytat:" Uczeni z uniwersytetu w Nottingham (Anglia) przeprowadzili badania nad kapsaicyną podawaną wewnętrznie. Dotychczas stosowano ją zewnętrznie jako plastry przeciwbólowe w reumatyzmie i artretyzmie. Podając kapsaicynę wewnętrznie zwierzętom doświadczalnym zauważyli, że chore na nowotwory - zdrowiały. Otóż okazało się, że kapsaicyna, dostawszy się do organizmu poszukuje komórek rakowych i znalazłszy je, zabija mitochondria, które są odpowiedzialne za podział i rozrost komórek. Kapsaicyna niszczy każdy rodzaj nowotworu, bez względu na to, jaką część ciała zaatakował."

    OdpowiedzUsuń
  59. ~M. (szeptem-o-milosci)18 kwietnia 2011 10:22:00 CEST

    ja kilka lat temu usłyszałam diagnozę : białaczka, walczyłam chociaż chwilami brakowało sił, ale udało się z czego nieziernise się cieszę. Pamiętaj, wiara czyni cuda! Życzę dużo zdrowia, siły i wytrwałości. Będzie dobrze!(jeśli pozwolisz, będę tu do Ciebie zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  60. Zyczę Ci cierpliwości,nie wiem jak długo to się da,wypali wszystko i pozostanie ból

    OdpowiedzUsuń
  61. Koszt takiej terapii, to około 100 PLN oraz proszę przekazać ten przepis 10 innym ludziom.

    OdpowiedzUsuń
  62. Ja też znalazłam się w podobnej sytuacji,bez wyboru,przetrwałam,czego Ci z całego serca życzę,kazdy dzien jest kolejnym wyzwaniem.

    OdpowiedzUsuń
  63. Często się zastanawiam (ostatnio nieustannie) ile trzeba mieć siły żeby funkcjonować aktywnie z tak przewlekłą chorobą. A kiedy sił brakuje? Moja mama juz czwarty rok choruje na nowotwór. Ostatanio zauważam, że mimo starań naszych, mamie brakuje siły i nadzieji. Nie wiem co robić, co powiedzieć jak Jej pomóc. Jestem, wysłuchuję, pozwalam popłakać, rzadko zadaję pytania bo chyba boje się odpowiedzi, że nie sprostam oczekiwaniom. Pokładam nadzieję w Bogu i prosze o cud. Życzę Pani duzo siły, życzliwych i troskliwych ludzi w okół siebie ale przede wszystkim WYGRANEJ z chorobą. Serdecznie pozdrawiam. Aga

    OdpowiedzUsuń
  64. Nie mogę powiedzieć, że w 100% rozumiem Twoją sytuację ale zcałą pewnością pewnością w jakimś stopniu tak. Mając 22 l. znalazłam guz w piersi i zaczęły się badania...przez kilka miesięcy żyłam ze świadomością, że jest to rak. Na szczęście okazało się, że jest to coś innego. Dwa razy usowano mi to co tam było (z różnymi komplikacjami). Dwa lata rana pooperacyjna się nie goiła. Zabliżniła się dopiero po urodzeniu mojego synka. Oczywiści to jak wygląda moja pierś teraz nie jest przyjemnym widokiem. Jednak to nie było najgorszej syn mając 9 miesięcy zachorował na zapalenie płuc, później chorował 3 razy w miesiącu i tak przez rok, później znowu trafił do szitala z innych przyczyn, a w maju zeszłego roku dokładnie w Boże Ciało zauważyłam na szyi guza. Badania trwały 2 tyg. a głównym podejrzeniem była białaczka. To był największy koszmar jaki przeżyłam...ale i tu okazało się czymś innym. Przeszedł operację usunięcia guza...i przez cały czas modliłam się i dużo mi to dało. Bałąm się, że jego rana pooperacyjna nie będzie się goić tak jak moja, ale dzięki Bogu wszystko jest już dobrze. Jak na 2 latka swojego krótkiego życia moje dziecko dużo przeszło...za dużo. Życzę Tobie duuuużo siły żeby trwać, duuuużo wiary że odzyskasz zdrowie i że Bóg Ci w tym pomoże i duuużo nadziei. Ja ze swojej strony mogę obiecać modlitwę za Twoje zdrowie. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  65. Witam ja choć nie mam raka ale wiem co to ból nieprzespana noc , bezradność w prostych czynnościach jak umycie się ,ubranie, podniesienie czegoś co upadło , spojrzenia ludzie kiedy ja siedzę w tramwaju a starsi stoją głupie spojrzenia i ogromna chęć odejścia . Mam dorosłą już córkę i wiem że ona jak i mąż dadzą sobie radę bez mnie . Tak jest gdy nawet morfina nie pomaga na ból dlatego chylę czoła przed ludźmi odpornymi na cierpienie ja już nie jestem ,a lekarze każą czekać na paraliż to podobno potem już nie boli .

    OdpowiedzUsuń
  66. Agato Ktoś , kto tego nie przeszedł lub nie przechodzi , nie zrozumie.Przyjazń , to wielkie słowo . Ludzie sie sprawdzaja własnie w takich okolicznosciach. Sama wiesz , ze zostaje garstka , tych wiernych i bezinteresownych . Dostajesz pomoc , wsparcie od tych , od których sie naj mniej spodziewasz . Zachowania ludzi , podyktowane sa /90%/ niewiedza o chorobie , systemem /typem leczenia . Samo nazewnictwo budzi strach , ludzie zaczynaja sie asekurowac przez zerwanie kontaktów lub ich ograniczenie ( wola szeptac po katach). To jest sprawdzian dla wielu z nas , czy jestesmy cywilizowani czy nie. To Ty musisz zmienic tok myslenia i "posegregować" , ziarno od plew , kto przyjaciel , kto psełdo( uwierz mi , ze warto) . Sama choroba , jak kazda inna .W tym wszystkim bardzo wazna jest Twoja psychika , jak widze masz ja silna . Tak trzymaj . Nie mysl o 20 % , nie rozwazaj w tych kategoriach . Zyj , ciesz sie codziennoscia , patrz z optymizmem na wszystko . Nawet sobie nie wyobrazasz /aktywnosc zawodowa , przyjazń , wsparcie / to ogromna energia dla Twojego organizmu . Agato , ida swieta , nie mysl o chorobie tylko o oprawie swiatecznej i smakołykach a pozniej o majówce .Zycze Ci zdrowia , usmiechu w codziennym zyciu . Płacz , to pomaga i pozbedziesz sie TOKSYN . Po płaczu jest ulga i swieci słonce . Pisze to z autopsji . Nie jestes sama . Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  67. dziękuje za przypomnienie tego co ważne życzę z całego serca zdrowia i jeszcze więcej siły do walki))

    OdpowiedzUsuń
  68. życzę wielu dni ......i proszę pamiętaj" jest taka granica cierpienia, za którą się uśmiech pogodny zaczyna" pozdrawiwm iwiele rozumiem żona chorego na raka

    OdpowiedzUsuń
  69. WIEM CO CZUJESZ BO SAMA TO PRZECHODZĘ KAŻDEGO DNIA OD TRZECH LAT, JEST BARDZO TRUDNO ALE WARTO ŻYĆ..................

    OdpowiedzUsuń
  70. james_hunt@poczta.onet.pl18 kwietnia 2011 11:12:00 CEST

    Nie znam Cię więc nie będę pisał o przytulaniu itd., ale trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki. Miałem kiedyś dziewczynę która wygrała walkę z chłoniakiem.Ja wygrałem z epi, więc troszeczkę Cię rozumiem. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  71. ~Jola vd Heijning,Holandia18 kwietnia 2011 11:14:00 CEST

    Wspolczuje,podziwiam,poprostu brak mi slow.Dlaczego zycie jest takie niesprzwiedliwe.Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  72. Patrz na to inaczej . Nie mysl o innych a o sobie bo w ty momecie Ty jestes najwazniejsza( walka o zycie). Nie ma potrzby zmagania sie z ludzka głupota, wscipstwem .W kazdym kregu znajduja sie hieny , czychajace na wiesci , nowinki , wydajace wyroki . Nalezy postawic szlaban , bez wzgledu na to kto to jest , rodzina czy znajomi. Ludzie wrazliwi , gina w gaszczu bylejakosci , przecietnosci , znieczulicy . Nawet sobie nie wyobrazasz jaki człowiek ma potecjał siły , nalezy tylko chciec . Kierujemy sie sentymentem , wiezami rodzinnymi , emocjami , bo nie wypada /tolerancja, wybaczenie/ itdCo w zamian , brak tolerancji , zrozumienia i zadawanie ciosów . Takie jest zycie i należy dokonac pewnej selekcji bo na głupote ludzka nie mamy wpływu . Zagwarantowanie sobie spokoju, komfortu zycia , nalezy podjąc srodki bezpiecznstwa , POGONIC "malizne" .Zycie mamy jedno , drugiego nam NIKT nie podaruje , wiec nalezy walczyc o zycie i spokój , spokój przede wszystkim . Konsekwencja w działaniu , wbrew pozorom wielu ludzi jest dobrych , których nalezy szukac lub oni Ciebie znajda .

    OdpowiedzUsuń
  73. Prosze przeczytaj ksiazke pt. TERAPIA DOKTORA GERSONA. Adrugi sposob leczenia raka to ponad 40 dniowa pelna glodowka. Pije sie tylko wode mineralna i organizm przestawia sie na odzywianie wlasnymi zasobami i zjada wszystkie choroby i swinstwa ktore sie w nim umiejscowily. Prosze poczytaj o tym i sama zadecyduj. Zycze Ci ZDROWIA i dlugich lat szczesliwego zycia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  74. Obrałas własciwa drogę . Idz z podniesiona głowa do przodu. Medycyna nie potrafi wyjasnic pewnych zjawisk( zanik choroby) u ludzi . To siła w nas samych , chec zycia powoduje , ze choroba ustepuje. Ja Ciebie podziwiam . Piszesz o chorobie jak o zanikajacej wiosnie . Przyszła wiosna , po wiosnie jest lato a z nim wiele planów , ktore MUSZE zrealizowac . W Twoim przypadku , wiesz z czym walczysz i o co walczysz . Cichy zabojca zwany zawałem nie dał takich szans , "skosił" mojego ojca w wieku 45 lat . Nie stoisz pod murem , te przeszkode mozna/powinnas zniszczyc , czego Ci sredecznie zycze. powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  75. Jestes WIELKA dasz rade,w modlitwie sila,mam nadzieje ze w juz nie dlugo poplyna lzy ale SZCZESCIA

    OdpowiedzUsuń
  76. A ja czekam na chorobę, żeby przestać czuć ból psychiczny. Żeby nie myślec o tym, co mi zgotował los.

    OdpowiedzUsuń
  77. pisz kiedy Ci smutno do mnie sama to przechodziłam mogę oddać trochę swojej siły ! otiotylia.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  78. od 24 lat zmagałam sie z nowotworem piersi ,jestem 13 lat po amputacji obu........przywdziałam maskę , gram, wszystko dobrze!, i tak też sie zaprogramowałam ( jeszcze długo żyć)dziś mam 2 przeurocze wnuczki , cudownego męża pracuję, jest mi cięzko, trudno, maska uwiera, czesto płaczę , krzyczę ,jak mam okazje, pomagam innym co daje mi siłę, życzę Ci takiej samej siły, wytrwałości , dasz radę, pozdrawiam ciepło, serdecznie, Ela

    OdpowiedzUsuń
  79. Siódmy rok walczę z nowotworem.Naprawdę jest trudno żyć ze świadomością śmiertelnej choroby. Nie mówię o o tym co naprawdę czuję.Nie sprawiam wrażenia pacjentki onkologicznej. Masa obowiązków.Dom, rodzina,dzieci ....i proza życiowa.Jakiś poszukiwacz wrażeń ekstremalnych ztrudniony w służbie zdrowia wymyślił, że nie mogę zarejestrować się do lekarza rodzinnego na określony termin.Wydał ukaz, że należy codziennie rano przychodzić do rejestracji, odstać kilka godzin w kolejce i następnego dnia powtórzyć zajęcie, aż do skutku ...(?) Najgorzej jest w pracy.Jesczcze jesteś, nie powinnaś pracować.To nie jest troska o zdrowie, to oczekiwanie na etat.

    OdpowiedzUsuń
  80. To zdarzyło się 15 lat temu./ w kwietniu/.pamiętam co wtedy myślałam..chciałam nawet pisać testament...ale szybko się podniosłam i zawalczyłam o siebie..a nawet przez następne 6 lat byłam prezeską stowarzyszenia amazonek...chociaż to było tak dawno ale pamiętam o tamtej traumie..i dbam o siebie poprzez ciągłą suplementację diety /naturalną!!/..która zapewnia odporność organizmu oraz zapobiega namnażaniu się komórek nowotworowych.Jeżeli zechcesz bliższych informacji..napisz. LucyWalcz !!!

    OdpowiedzUsuń
  81. Życzę Ci przede wszystkim mnóstwa siły psychicznej, fizycznej i duchowej oraz wytrwałości, cierpliwości i pomimo wszystko pogody ducha.

    OdpowiedzUsuń
  82. ~stała czytelniczka18 kwietnia 2011 12:32:00 CEST

    Przeczytałam całego bloga.Tak naprawdę to chciałabym cie przytulić,żebyś czuła obecność dobrych ludzi.Choroba weryfikuje wszystko :miłość , przyjaźnie , to co ważne.Są rzeczy , które i tak przechodzimy tylko sami.To boli i nie ma przed tym ucieczki.Czasami jest to jak przejście Alicji na drugą stronę lustra.Pozdrawiam i życzę mega siły dla ciebie i starszego , do walki.

    OdpowiedzUsuń
  83. Moja zielona mila już trwa 5 lat.Żyje ,pracuję i jakoś leci ,siedzę na bombie pocieszanie nic nie daje,ale zawsze mówię , ja już wiem, że mam raka,a inni dopiero się o nim dowiedzą i to jest dramat.Trzymaj tak dalej powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  84. Wielu nas. Przeżywam to samo . Leczenie długo wpływa negatywnie na ciało i szczególnie na umysł. Żyjąc trzeba pamiętać ,że nie wszystkie nasze reakcje i zachowania są jedynie naszymi. Mamy szansę gdy miną skutki leczenia a będąc bogatszymi o doświadczenie stać się w pełni ludzcy ?!

    OdpowiedzUsuń
  85. Chyba nie rozumiesz sensu Jej zakretu zycia.Nie pisze o niesmiertelnosci , tylko przypadku w jej zyciu . Stwierdzenie choroby , diagnoza, leczenie . Leczenie , ktore pomaga ale ze skutkami ubocznymi . Pisze człowiek chory , ktory zmaga sie z losem , daje uwagi , spostrzezenia , watpliwosci i w jakms stopniu strach . Kazdy z nas sie ma obawy i strach , jest to nieodłaczny element wtopiony w nasze zycie .To fakt , ze kiedys musimy odejść , tylko w "odpowiedniej" porze .Jezeli jest mozliwosc , a jest , dlaczego z dobrodziejstw medycyny nie skorzystac . Wiesz co to znaczy dobre słowo, wsparcie . Rozsiewaj pozytywne fluidy i tylko tyle , az tyle . W tym przypadku takie filozofowanie nie jest nikomu potrzebne a wręcz nietaktowne. Idz na onkologie , popatrz na siłe walki tych ludzi , ilez musza zniesc cierpiennia (chemia itd) , ile w nich wiary i pokory , niewyobrazalna siła checi zycia . Dla mnie to bohaterowie , to ludzie , którzy daja nam wykładnie , ze człowiek powinien sie zatrzymac na "drodze" i pomyslec : nie pedz , co moge zrobic jeszcze dla innych , badz przyjazna dusza , bo warto . Autorka nie obwinia nikogo , nie obarcza swoimi problemami otoczenia , funkcjonuje , pracuje i daje ciepło innym .

    OdpowiedzUsuń
  86. To co jest poniżej, znalazłam w necie. Może i Tobie pomoże.Anna"Ja środkami bez recepty wyleczyłem raka skóry, mój ojciec raka prostaty. Obserwuj. Daje dowody: Fotografie raka przed terapią kapsaicyną: http://tnij.org/k3n3 , po 3 miesiącach terapii: http://tnij.org/k3n4 post z 22 03 o 20:26 Kapsaicyna jest z papryki chili! Podaję przepis: 2 kilo ostrej papryki Chili drobno pokroić w rękawiczkach. Razem z pestkami i ich gniazdami. Zalać 2 litrami oleju z pestek winogron. Można to podzielić na duże 4 słoiki po 0.5 kg i po pół litra oleju. Trzymać w lodówce. Zlać (odcedzić) po 9 dniach. Codziennie parę razy mieszać podczas tych 9 dni. Unikać kontaktu z metalowymi naczyniami. Pić 5 x dziennie przed jedzeniem 1 łyżkę do herbaty popijając mlekiem. Można zagryźć kromką chleba z masłem do złagodzenia ostrości.

    OdpowiedzUsuń
  87. ~http://alter-ja.blog.onet.pl/18 kwietnia 2011 13:23:00 CEST

    doskonale cię rozumiem. Nie jesteś sama ;) Powikłania po takiej terapii są bardzo różne, czasami niezbyt groźne, ale z uporem przypominają o traumie. Ale o tym się nie mówi, bo niewiele osób chce słuchać... Zapraszam do siebie.AlterJa

    OdpowiedzUsuń
  88. Wiesz, co to jest "zielona mila"? Lepiej, by szło się nią jak najdłużej...

    OdpowiedzUsuń
  89. Witaj! Czytałam kilka blogów, ale Twój jest pierwszy, który zdecydowałam skomentować....przeczytałam go od początku do końca.Zaimponowałaś mi swoją wolą walki, siłą i tym że nie poddałaś się w tych najtrudniejszych momentach życia. Na pewno jeszcze tu wrócę, a Tobie życzę jeszcze więcej siły i wytrwałości. Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  90. Doskonale wiem o czym piszę. Ostatnia mila tez może się dłużyć. Przypomnij sobie ostatnią scenę tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
  91. To nie całkiem tak, nie robię dalekosiężnych planów, zbyt wiele mam pokory wobec tej choroby. Ale staram się wykorzystać swoje tu i teraz. Dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  92. To niesamowite czytać takie słowa. Czasem się zastanawiam, czym sobie zasłużyłam.. i czy nie bierzecie mnie za kogoś innego..

    OdpowiedzUsuń
  93. Tyle ludzi we mnie wierzy.. chyba nie pozostaje mi nic innego, jak pożyć jeszcze kilka lat ;)

    OdpowiedzUsuń
  94. Dziękuję za cudne, zieloniutkie życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  95. Zajrzało tu dzis tyle osób, że na pewno ktoś zainteresuje się ta metodą i poda dalej.. Ja też.

    OdpowiedzUsuń
  96. Ktosiku, żyć ze swiadomością , że każdy kiedyś umrze, a żyć ze świadomością smiertelnej choroby to nie to samo. Choroba bardzo intensyfikuje tę śiwadomosć. A śmierć zawsze jest zaskoczeniem. ZAWSZE.Kingo, sama bym lepiej tego nie ubrała w słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  97. Jestem całkiem zwyczajna.. naprawdę..

    OdpowiedzUsuń
  98. Poznałam w szpitalu pana chorego od 18 lat, walczył z kolejnym nawrotem, a optymizmu i chęci życia mógłby mu pozazdrościć niejeden zdrowy. Ale widziałam też takich, którzy gaśli po trzech miesiącach.. Nie wiadomo, co komu pisane. Pozdrowienia dla żony. I zyczenia jeszcze wielu spokojnych lat :)

    OdpowiedzUsuń
  99. Wiem, że nie musi.. ale wiem, że może..

    OdpowiedzUsuń
  100. Tyle jest pomysłów na leczenie raka, nie starczyłoby zycia na wypróbowanie każdej metody.. Kilka jest mi znanych, ale nie ogarniam tego wszystkiego i chyba nie chcę się zagłębiać. Cudów nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  101. Nie mieć czasu, to dobra metoda :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  102. Podobno najważniejsze, to miec w zyciu cel, miejmy więc cele :) Życze przyjaznych wiatrów i udanego, słonecznego urlopu.

    OdpowiedzUsuń
  103. Szacun Lorely... Wieki ukłon w Twoją stronę...I dziękuję za Twoja mądrość...A "Zielona mila' pięęęęęękny film....

    OdpowiedzUsuń
  104. Każdy idzie swoją Zieloną Milą... każdy w swoim tempie.... podziwiam i się uczę

    OdpowiedzUsuń
  105. Wiem, że nie wyrok, sama zyję już 7 lat od pierwszej diagnozy. Ale nie można o nim zapominać.. on tylko na to czeka.

    OdpowiedzUsuń
  106. Taki czas, że rak jest powszechniejszą chorobą niz angina..

    OdpowiedzUsuń
  107. Uwielbiam tę piosenkę..:)

    OdpowiedzUsuń
  108. Ja też walczę drugi raz. I drugi raz traktuję to po prostu jak chorobę.. każdą chorobę się leczy, choć nie każdego chorego..

    OdpowiedzUsuń
  109. Nie wierzę w cudowne terapie.

    OdpowiedzUsuń
  110. Życie mnie już porządnie zahartowało..

    OdpowiedzUsuń
  111. Przeczytaj jeszcze raz. Tym razem uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  112. Ja Tobie również tego życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  113. Cięgle tracimy jakieś strategiczne punkty, zdobywamy inne.. jakoś się kręci...

    OdpowiedzUsuń
  114. Paradoksalnie, wiele jest osób, które może powiedzieć, że rak to najlepsze, co im się w zyciu przytrafiło..

    OdpowiedzUsuń
  115. Myślę, ze nie mozna poczuc się bezkarnie.. ja w pewnym momencie tak własnie się poczułam, a on wtedy wrócił...

    OdpowiedzUsuń
  116. Im trudniejsza walka, tym większa radość ze zwycięstwa :) Gratuluję i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  117. Życie wymaga cierpliwości. I nikt nie wie jak długo się da ;)

    OdpowiedzUsuń
  118. prawdziwa siła okazuje się w sytuacjach bez wyjscia :)

    OdpowiedzUsuń
  119. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz..Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Jak nie ma sił, to nie ma, nawet na to zeby udawac, że wszystko w porządku. Czasem chce się porozmawiac o smierci..

    OdpowiedzUsuń
  120. Wiem, jako to jest bać się o dziecko... dla niego wziełabym na siebie wszystkie choroby świata..

    OdpowiedzUsuń
  121. Współczuję.. wiem do jakich myśli doprowadza taki ból..

    OdpowiedzUsuń
  122. To prawda, z niedowierzaniem patrzyłam jak ludzie, których uważąłam za przyjaciół nagle zaczęli zachowywac się, jakbym zarażała.. i nie żal mi tych znajomości. Z optymizmem u mnie gorzej i to nie ma nic wspólnego z chorobą.

    OdpowiedzUsuń
  123. Siły i cierpliwości Ci zyczę.. wiem po sobie, jak potrafimy byc czasem upierdliwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  124. Poza naszym pojmowaniem jest ta sprawiedliwość..

    OdpowiedzUsuń
  125. Dziekuję, próbowałam róznych niekonwencjonalnych metod, ale ta, to jednak nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  126. I myślisz, że przestaje się myslec ? Zaręczam Ci.... nie....

    OdpowiedzUsuń
  127. Dziękuje, chętnie zajrzę do Ciebie, bynajmniej nie po to, by ograbiać Cię z sił :)

    OdpowiedzUsuń
  128. To bardzo trudne, zawsze znajdzie się ktoś rozczarowany, że jeszcze zyjesz i ktos inny, przechodzący na Twój widok na drugą strone ulicy, jakby w strachu, żeby się nie zarazić. To dodatkowy front...jak najmniej takich ludzi zyczę. Ale sa i tacy, którzy szczerze się martwią i troszczą.. nie kazdy czyha na etat.. mam nadzieję..

    OdpowiedzUsuń
  129. Przeczytałam dzisiaj cały Pani blog, od deski do deski i prawie cały czas miałam w oczach łzy. Strasznie życie Panią doświadczyło. Strata dziecka, rak. Niewyobrażalne. Czasami się zastanawiam, czemu Bóg jednym daje wszystko a innym wszystko odbiera? Mi niedawno zabrał moją Mamę. Pomimo,że nie miała łatwego życia odeszła za wcześnie. Miała jedynie 43 lata.W dniu jej śmierci, gdy zobaczyłam ją już nieoddychającą, rozpaczliwie próbując ją reanimować choć dobrze wiedziałam, że nic z tego nie będzie też coś we mnie umarło. Świat się zmienił. Już nic nie jest takie samo. Boję się. Boję się, że kiedyś zostanę sama jak palec, że Bóg zabierze mi wszystkich, których kocham. Boję się życia. Ciągle mam wrażenie, że to tylko zły sen. A ludzie nic nie rozumieją. Wkurzają mnie. Co oni mogą wiedzieć. Wszyscy z mojego otoczenia mają mamy, więc skąd mogą wiedzieć jaką pustkę się czuje gdy jej nie ma.Życzę Pani zdrowia. Mam nadzieję, że pokona Pani to paskudztwo. Choć nie wiem czy Pani chce takich życzeń. Bo pewnie ma Pani chwile, że chciałaby już odejść i być z Synkiem w niebie. Ale ma Pani jeszcze jednego syna. Gdyby Pani brakło świat by mu się załamał. W związku z tym życzę Pani, żeby spełniło się to o czym Pani marzy. Jestem całym sercem z Panią.

    OdpowiedzUsuń
  130. Wydaje mi się, że to jest najwazniejsze - żeby normalnie żyć jednocześnie nie lekceważąc tej choroby, bo ona tylko na to czeka. dziękuję, odezwę sie..

    OdpowiedzUsuń
  131. Chyba to wszystko mam.. mimo wszystko. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  132. Przez najważniejsze i często najbolesniejsze momenty życia musimy przejsc sami, ale to bardzo wazne, że w pobliżu sa dobrzy, serdeczni ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  133. mamy szansę docenić życie.. o ile nie zapomnimy.. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  134. Dziękuję, ktoś to juz tu napisał i może ktos juz nawet skorzystał ?

    OdpowiedzUsuń
  135. O chorobach się nie mówi.. choroby sa niemodne..

    OdpowiedzUsuń
  136. Życie nie jest ani lepsze, ani gorsze od naszych oczekiwań. Jest po prostu zupełnie inne..

    OdpowiedzUsuń
  137. To prawda.. jedni biegną tratując wszystko po drodze, inny zatrzymuja się by zachwycić kwiatkiem i pogłaskać mrówkę.

    OdpowiedzUsuń
  138. Przytulam.. Twoja mama była moja rówieśniczką, więc Ty pewnie jesteś mniej więcej w wieku mego syna.. To dla niego żyję, bo najbardziej na swiecie chciałabym oszczędzić mu bólu..

    OdpowiedzUsuń
  139. AGATKO a Jedynak nadal jest przy Tobie????

    OdpowiedzUsuń
  140. Lorely zbliżają się święta cóż Ci tu napisać..... Jajko wielkanocne jest znakiem nowego życia, przezwyciężeniem śmierci porównanym do przebijania skorupki. Wykluwający się kurczak dla chrześcijan symbolizuje zwycięstwo życia, jest znakiem Chrystusowego i ludzkiego zmartwychwstania. Jajko jest nadzieją, próbą cierpliwości, której należy się poddać, aby zobaczyć ukryte wewnątrz pisklę.Więc ja życzę Ci ogrom jajek żebyś i Ty przebiła tę skorupę do nowego lepszego życia.....

    OdpowiedzUsuń
  141. Ja Tobie również życze szczęścia, spokoju i radości.

    OdpowiedzUsuń
  142. Zycze Ci dobrych Swiat Nocy Wielkiej. Zdrowia, bo ono jest zawsze najwazniejsze. I tego, aby Twoja "Zielona Mila" byla jak najdluzsza i najpiekniejsza! Nie komentuje czesto, ale dzisiaj postanowilam zostawic tutaj swoj znak istnienia. Pozdrawiam Cie cieplo!

    OdpowiedzUsuń
  143. Agatko kochana - w ten Wielkanocny czas życzę Ci z całego serca wiary w pełne wyzdrowienie, oczywiście owego wyzdrowienia, a prócz tego pogody, miłości, pięknej wiosny, wszystkiego dobrego. Przetrwania kolejnych bolesnych Świąt - nie jesteś sama!

    OdpowiedzUsuń
  144. ~nowinkimarit.blogspot.com15 lipca 2013 14:08:00 CEST

    Bardzo Cię podziwiam. Trzeba koniecznie walczyć z chorobą i nie poddawać się. Zawsze powinno myśleć się pozytywnie , a to podobno jest gwarancją sukcesu. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  145. Witam serdecznie :)).
    Przypadkowo trafiłam na Twój blog . Może się zdziwisz ,ale Twój wpis do jednej z książek na Lubimy Czytać podpowiedział mi , że byłaś w podobnej sytuacji jak ja.Chodzi mi o chorobę.Pod koniec ubiegłego roku stwierdzono u mnie raka piersi.To był szok ! Jestem po chemioterapii , mastektomii jednej piersi i po radioterapii.Przekonałam się co w życiu jest najważniejsze i ile tak naprawdę znaczą te niby przyjaźnie.Choroba uświadomiła mi , że przyjaźnie były tylko pozorne.Zaś osoba , która twierdziła jak bardzo jestem dla niej ważna , ba mówiła o wielkiej miłości, nie wykazała żadnego zainteresowania w trakcie mego leczenia.
    Przepraszam , że ten mój opis może wyglądać jakbym miała jakiś żal do wszystkich.Nie jest tak ! Tylko doświadczyłam tego ., że tak naprawdę w trudnych chwilach każdy jest pozostawiony samemu sobie.Niestety :(.
    Natomiast podziwiam Ciebie i wszystkich ludzi walczących z rakiem !
    Zetknęłam się z wieloma osobami , które dzielnie na onkologii podejmowały walkę z tym przeciwnikiem.
    Życzę Ci wiele wytrwałości , oczywiście zdrowia i aby jak najczęściej świeciło dla Ciebie słońce :)).

    Pozdrawiam serdecznie :)).
    B.

    OdpowiedzUsuń