Pakiet mniejszościowy

Nie potrafię i nie chcę żyć w zawieszeniu. Badania bez badań mnie nie satysfakcjonowały i niczego nie wyjaśniały. A ponieważ nie znoszę nie rozumieć, chodziłam, dzwoniłam, szukałam i konsultowałam.. aż udało mi się trafić na lekarza - człowieka.
O ironio, w  ZUSie.
Kobieta z miłym uśmiechem i empatią w oczach, przez pół godziny cierpliwie odpowiadała na moje pytania. W pewnym sensie udało się jej nawet usprawiedliwić kolegów z  onkologii. I chociaż nie miała dla mnie niestety wiadomości dobrych i budujących, a momentami słuchałam wręcz z niedowierzaniem, że to dotyczy mnie, to jednak  sprawiła, że wyszłam od niej spokojna. Chciałam wiedzieć. I wiem.


Na sto kobiet z nawrotem carcinoma male differentiatum, osiemdziesiąt umiera w ciągu  pięciu lat od diagnozy.
Poprzednio swój 60-procentowy pakiet kontrolny wykorzystałam na 120 %, tym razem przyszło mi powalczyć o miejsce w mniejszości.

43 komentarze:

  1. i znajdziesz miejsce w tej mniejszosci..dasz rade

    OdpowiedzUsuń
  2. Agato, modlę się......Jestem z Tobą.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Wierzę, mam nadzieję i gorąco ci należenia do tej mniejszości życzę...Ja odtąd gdzie indziej.www.re-aktywacja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakładac się jednak nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Kasiu, modlitwa to jedna z tych metod, które nie szkodzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, zaniepokoiłam się jak zastałam pustą stronę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~mama Marcina B.19l.13 marca 2011 22:38:00 CET

    Agatko : Nadzieja lubi się uśmiechać .......

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniejszość zwycięży. Ta choroba nie lubi odważnych, takich jak Ty. Wtedy się wycofuje...

    OdpowiedzUsuń
  9. W biznesie pakiet mniejszościowy, z nieokreśloną perspektywą w sprawie nabycia nowych akcji, to słaba inwestycja, ale w życiu jest się o co bić. Musisz walczyć, bo stawka jest imponująca, a postawa powinna budzić szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  10. ..może dziwnie to zabrzmi ... ale jakieś pięć lat masz przed sobą ... o więcej zawalczysz ...w to nie wątpię ...wczoraj gdzieś w tv usłyszałam: jak stracisz pieniądze to nie straciłeś nic...jak stracisz zdrowie to straciłeś połowę ...jak stracisz wiarę to nie masz już nic....

    OdpowiedzUsuń
  11. coż, jasne, że to niełatwa walka. Wierzę jednak w Twoje siły, wierzę, że nie poddasz się. Czego oczywiście z serca życzę.....

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś dziwnie spokojna jestem o Twoje pieć lat.. i kolejne.. i kolejne.. Rak nie lubi zuchwałych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, to poważnie, kurka, poważnie. Ale 5 lat to i tak sporo czasu na sukces, zabieram się za robotę żeby mieć i swoją cegiełkę w Twoim sukcesie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czasem mam wrażenie, że się wyśmiewa

    OdpowiedzUsuń
  15. Mniejszość zwycięzy, to fakt, tylko trzeba się w niej znaleźć ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Niech Ci nie zabraknie siły, wiary i woli walki. A ja modlitwą będę Ci pomagać.

    OdpowiedzUsuń
  17. W biznesie stawiamy na kolosy, w zyciu chwytamy się brzytwy

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba ściągnełam Cię myślami :) Zajrzałam wczoraj na Twój blog i nie wiedziałam co napisać.. i tak cofnełam się myślami do naszych początków.. ile się zmieniło.. ile zgorzkniało..

    OdpowiedzUsuń
  19. Może i nie lubi, ale tez sie nie poddaje

    OdpowiedzUsuń
  20. Za niepoważne rzeczy się nie biorę ;) Czekam na efekty Twojego udziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zawzięta jestem, ale czy to wystarczy .? Dziękuję za modlitwę.

    OdpowiedzUsuń
  22. I aby Ci tej zawziętości nie zabrakło!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Walka o miejsce już dawno trwa - stawianie czoła chorobie,medycynie, lekarzom jednocześnie..... beznadzieji, zwątpieniu, bezsilności.... Wódz Lorely rules ! ! Kciukuję !

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz, ja pamiętam taką naszą rozmowę na gg, kiedy śpieszyłaś się do pracy, mówiłaś, że jeszcze wypalisz papierosa i idziesz... rozmawiałyśmy o jakiś dramatach, które dziś są żadnymi dramatami. Szukałyśmy rozwiązań. Niby było ciężko a jednak chciało się iść do przodu i ta ciężkość nie przeszkadzała w tym abyśmy sie z czegoś tam śmiały ... wbrew pozorom, z dzisiejszej perspektywy była w tej ciężkości lekkość ... pamiętam też jak lata temu wysłałaś mi zdjęcia, swoje i swoich synów ... nie mam ich już w komputerze ale mam je przed oczami.... Ciebie taką... beztroską dziewczynę z "dziurką na nosie" jak wtedy pomyślalam, bardzo ładną.... dziś odczuwam te czasy jako bardzo lekkie... takie bardziej słoneczne, to pisanie na blogach przynosiło jaką radość mimo kłopotów... to jak wpadanie do koleżanki na kawę ...dziś to chyba bardziej stawanie przed gronem znajomych i mówienie, że znowu coś szlag trafił...

    OdpowiedzUsuń
  25. Agatko, masz w sobie jeszcze mnóstwo sily. Ja nie wyobrazam sobie by mogło być inaczej niz wreszcie dobrze. Sciskam Cie

    OdpowiedzUsuń
  26. Rózne oblicza przybiera ta walka...

    OdpowiedzUsuń
  27. W sumie, to ja chyba tez nie moge wyobrazić... najtrudniej uwierzyć we własną śmierć

    OdpowiedzUsuń
  28. Ponoć siła nie w mięśniach tkwi a w głowie to samo z mniejszością nie ilość a jakość do zakasowania najważniejsza.No to bagnet na broń...... a ja zaciskam co się da za powodzenie.

    OdpowiedzUsuń
  29. ~j0anna_małg0rzata15 marca 2011 14:22:00 CET

    Witam Pani Agato! Zostawiam ślad swoich wizyt tu od pewnego czasu i ciepłych myśli za Panią. Dziękuję za to, czego się uczę odwiedzając ten blog. Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  30. ..... chciałabym by wszytko było ok...dla Ciebie L. dla Twojego syna...dla Twojej rodziny....ale muszę przyznać się do tego że i też dla mnie...może to zabrzmi dziwnie, na pewno egoistycznie ale....no właśnie, odkąd przeczytałam Twój cały blog zaglądam tu regularnie, najczęściej w godzinach zwątpienia gdy szlag mnie trafia na to popieprzone życie ....gdy nie mogę znieść samej siebie...bo co tu kryć, jestem nerwusem i brak mi cierpliwości i mimo że kocham mojego syna ponad życie to czasem puszczają mi nerwy...a Ty nauczyłaś mnie że nie można, że nie warto i nie trzeba...że trzeba być dla tego małego człowieka wszystkim bo on jest dla nas wszystkim...dzięki Tobie L. myślę że jestem lepszą matką...i ciągle się od Ciebie uczę... dziękuję Ci :-))) zawsze będę Ci wdzięczna ... jestem z Tobą myślami i będę się modlić za Ciebie ... przytulam....

    OdpowiedzUsuń
  31. 20 % to cholernie wielki ocean Agato! Dasz radę do niego wskoczyć. O ile będziesz chciała. Bo czasem myślę, że te 80 % też kusi. Z wiadomych powodów.. Trzymaj się kochana, jestem i myślę o Tobie. Olena

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziękuję za miłe słowa i ciepłe myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, wszyscy mamy jakieś słabości i każdemu kiedyś puszczaja nerwy. Dzieciom tez ;) A kochać to znaczy też nie dac wejść sobie na głowę. Na pewno jesteś najlepsza mamą ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Tak samo powiedziała pani doktor.. że te dzisiejsze 20% to bardzo duzo, bo jeszcze 10-15 lat temu w takich przypadkach było zaledwie 2.. Pozdrawiam Cię ciepło Olenko, dobrze że jesteś..

    OdpowiedzUsuń
  35. .....dziękuję............................................................................

    OdpowiedzUsuń
  36. Znowu nie wiem co powiedzieć... Pamiętaj proszę o tym o czym kiedyś pisałyśmy. Jestem i czekam i może kiedyś na prawdę do czegoś się przydam.

    OdpowiedzUsuń
  37. Reklamuj u nas swojego bloga ZA DARMO! Zwiększ grono Czytelników.Przysyłaj do nas swoje teksty wraz z podpisem i adresem bloga, a my opublikujemy to w wirtualnym Czasopiśmie.Zapraszamy!Wirtulandia.pl - Tworzymy Czasopismo. Tworzymy Historię.

    OdpowiedzUsuń
  38. W mniejszości zawsze jest większa siła! Przytulam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  39. Jestem z Tobą kochna...

    OdpowiedzUsuń