Mgnienie

Zdarzyło się sześć lat temu.. Właśnie wyszłam ze szpitala po poważnej operacji. Leżałam w łóżku i szacowałam swoje szanse.. Przez okno widziałam pogodne niebo, a z podwórka dobiegały krzyki bawiących się dzieci. Co jakiś czas do pokoju zaglądał Młodszy. A to się przytulić, a to dać buziaka, a to po prostu wymienić spojrzenia.  Za którymś razem kręcił się dłużej niż zwykle.. przedłużał.. zagadywał.. przestępował z nogi na nogę, zanim nieśmiało wyjawił, że  bardzo chciałby zobaczyć ranę pooperacyjną. Wiedziałam, że Doktor Zakase wspiął się na szczyt kunsztu i że dziecko szoku nie przeżyje, więc uchyliłam rąbka kołdry. Młodszy aż wstrzymał oddech .. a po chwili głośno wypuścił powietrze. - Eeeee.. to ja czasem mam większą ranę, jak mnie Furia zadrapie - i rozczarowany odwrócił się na pięcie.  Przygotował się na krwawe strzępy i wnętrzności na wierzchu, a tu cienka czerwona linia..  I tak przestałam dziecku imponować.
Dziś widzę przez okno ciemne, zachmurzone niebo.. Słucham kropli deszczu uderzających o parapet i dochodzących z ulicy odgłosów życia. Szacuję swoje szanse..  Patrzę na zmaltretowany brzuch, rozległą, świeżą bliznę, poznaczoną kroplami zaschłej krwi po zdejmowaniu klamer..  To już nie jest takie nic.. Z objęć niebieskiej ramki zerka Młodszy z łobuzerskim uśmiechem. Chyba jest usatysfakcjonowany..

26 komentarzy:

  1. modle sie codziennie....zawsze-czytajaca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże,Wydaje mi się, że dobrze się znamy, ale to pierwszy list, który do Ciebie piszę.Zostawiam wiadomość dla Ciebie na blogu kobiety. Dlatego, że na pewno często tu bywasz. Na pewno również bywasz nieustannie w jej życiu, więc jest jeszcze większe prawdopodobieństwo, że to przeczytasz. Codziennie proszę Cię o spełnienie moich marzeń, odwagę, wiarę. Często opowiadam Ci różne zabawne historie z mojego życia i mam wrażenie, że śmiejesz się razem ze mną. Gdy o Tobie myślę, czuję wyjątkową radość.Tym razem chcę Ci powiedzieć, że jestem zaszczycona tym, że mogłam odnaleźć ten blog. "Poznać" dwie wyjątkowe osoby, które go tworzą. Matkę i jej Synka. Opowiadam o nich moim przyjaciołom, będę opowiadać swoim dzieciom i wnukom pewnie też. Czy Ty tak samo jak ja podziwiasz ich siłę? Na pewno. Niewielu ludzi jest zdolnych tak dzielnie radzić sobie z codziennością.Ty Boże, Synek autorki bloga, mój mały Groszek i cała reszta jesteście już gdzieś indziej, w naszym wspólnym domu. Wiesz jak bardzo za Wami tęsknimy i jestem pewna, że Wy za nami również. Jednak my jesteśmy jeszcze tu. Mamy tu coś do zrobienia, wiem. Na nas jeszcze nie czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~mama Marcina B 19 l.28 sierpnia 2010 12:58:00 CEST

    A ja myślę że nie jest :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Agato, ja wciąż się zastanawiam, czy to właśnie Artur nie zaprasza Cię, ale wiem, że nie przyjmiesz zaproszenia, Rafał Cię potrzebuje.Wszystko zależy od Boga, modlę się o Twoje zdrowie i o siły.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno jesteś dla Niego bohaterką..

    OdpowiedzUsuń
  6. Św. Rito, w Tobie cała moja nadzieja..(mnie nie zawiodła)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, żadne słowa nie oddadzą tego, co czuję. Wierzę, że będzie dobrze. Musi być. Bo co się źle zaczyna, dobrze się kończy... Przytulam mocno, Skarbie :*****

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też myślę, że nie jest...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnimi czasy usłyszałam coś takiego:nawet bedąc Tu,z tej strony,żyjąc ,mając dla kogo ( Ty masz Starszego ja kosmitów ) załatwiając codzienne sprawy i sprawki całkowicie nie świadomie ,całkowicie po za naszą kontrolą ,całkowicie bez świadomości kroczymy wielkimi krokami ,w siedmiomilowych butach Tam,w tamtą stronę ,do tych których z nami nie ma.... do tych którzy tak nagle nas opuścili.....i dopiero po kilku tygodniach sama zrozumiałąm celowośc i sens tej wypowiedzi.... L.... zawalcz teraz ale dla Siebie .Nie przypadkowo napisałam że cuda się zdarzają .Miałam na myśli nie tylko Twój stan zdrowia ale przede wszystkim to że lekarzom własnie tez zdarza się naciągać rzeczywistość ....tule kochana L....

    OdpowiedzUsuń
  10. Często myślę o Tobie i jestem tutaj codziennie... Trzymaj się i nie poddawaj...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem i dzis czytajac usmiechnelam sie przez lzy ....

    OdpowiedzUsuń
  12. Synio wie, że na spotkanie musiecie oboje długo jeszcze poczekać. Ale będzie pomagał Ci, jak wszyscy nasi bliscy, po "tamtej stronie" .......

    OdpowiedzUsuń
  13. Wprost przepieknie Pani pisze Pani Agato, od zawsze.Lzy same staja w oczach.Trzymam za Pania kciuki nieustannie.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. ...myślę że wcale nie jest...jest o 6 lat starszy i dużo mądrzejszy...teraz to się chyba martwi...strasznie mocno Cię przytulam...

    OdpowiedzUsuń
  15. Mali chłopcy zawsze chcą być świadkami wielkich rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jesteś dzielną kobieta ...wspaniała...modle sie za Ciebie byś wyzdrowiała.Pozdrawiam Cie bardzo mocno i życzę Ci siły do walki z chorobą .Walcz nie poddawaj sie Twoj blog mi wiele daje...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem, czy się Młodszy ze mną zgodzi ale ja myślę, że wyrósł z wieku, w którym chłopcy lubią oglądać wszelkie masakry ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Brak słów. Wierzę , że wyjdziesz z tego i kiedyś napiszesz książkę o swoim cierpieniu i tęsknocie, na której końcu będzie jednak, mimo wszystko nadzieja. I przyniesie ona ukojenie bardzo wielu cierpiącym tak jak Ty. Nie można marnować takiego talentu pisarskiego. Walcz. Jesteś potrzebna nie tylko Starszemu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bo trana jest inna i jest satysfkacja...trzymaj sie cieplo :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzucam uśmiech jak kwiat ,niech pachnie przyjaźnią...Rzucam spojrzenie przez świat,ciepłe i jasne-będzie raźniej!I jeszcze słowo serdeczne,http://www.angelnadziei.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.

    OdpowiedzUsuń
  22. Biedna jestes. Ja mysle, ze jak na jednego człowiek to trochę za duzo... A w dodatku nie moge Ci pomóc. Ta bezradnosc jest okropna...Moge Cie tylko czytac.

    OdpowiedzUsuń
  23. ~ Blog Niepełnosprawnego http://biseksualisty-geja.blog.onet.pl/5 września 2010 01:35:00 CEST

    Życzę ci dużo zdrowia i siły Nowotwór jest wyleczalny . Bądź optymistką choć wiem że to na pewno ciężkie ale spróbuj.

    OdpowiedzUsuń
  24. ~ Blog Niepełnosprawnego http://biseksualisty-geja.blog.onet.pl/5 września 2010 02:01:00 CEST

    Życzę ci dużo zdrowia i siły Nowotwór jest wyleczalny . Bądź optymistką choć wiem że to na pewno ciężkie ale spróbuj.

    OdpowiedzUsuń
  25. laurafaustyna@onet.pl4 stycznia 2011 02:52:00 CET

    Tak jak ty przeglądasz datę:24lipca 2007, ja 27.08.2010 w Elblągu tego dnia niebo także płakało. Tego dnia moja córeczka zasnęła ostatni raz...Przytulam Cię bardzo mocno...nie potrafię nic więcej napisać, poaz tym, że każdego dnia upadam coraz niżej. Zaczynam sięgać dna. Wypalam się...Także każdego dnia jesteśmy z mężem na cmentarzu.

    OdpowiedzUsuń