Borysek ma niespełna pół roku i za soba poważną operację serduszka. Jedną z trzech koniecznych, żeby przeżył..
Żeby zdążył powiedzieć mama.. żeby nauczył się chodzić.. budować wieżę z klocków.. jeździć na rowerku.. Żeby zdążył zechcieć być strażakiem.. policjantem.. albo lekarzem..
Hipoplazja.
Nie każdy wie, co to znaczy. Ile to bólu.. strachu.. przepłakanych nocy, przemodlonych dni. Rodzice Boryska wiedzą.
To jedna z najcięższych, wrodzonych wad serca. Nie będę teraz zagłębiać się w medyczne szczegóły. To nieważne. To wszystko bedzie na oficjalnej stronie, która lada chwila będzie otwarta i wtedy natychmiast podam do niej link. Teraz ważne jest coś innego.
Ważny jest czas i to, że zaglada tu wielu wspaniałych ludzi, pełnych empatii i współodczuwania. To do Was się zwracam.
Stan dziecka gwałtownie i niespodziewanie się pogorszył. Nie ma czasu na czekanie i przestrzeganie terminów. Potrzebna jest natychmiastowa operacja. Rodzice trafili na informacje o prof.Malcu. Najlepszym z najlepszych. W ciągu jednego dnia udało się ustalić termin operacji na 15 grudnia, skontaktować z fundacją Cor Infantis, zorganizować transport do Monachium. Nie udało się uzbierać całej, potrzebnej kwoty na tę operację..
Dziś jego życie zależy ode mnie, od Ciebie.. i od Ciebie. Dla nas to kilka pomarańczy mniej na naszym świątecznym stole.. może troszkę mniejsza choinka.. kilka czekolad.. butelka wina.. Dla niego to..wszystko..
To wielka rzecz.. podarować komuś życie...
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 Fortis Bank Polska SA
z koniecznym dopiskiem - Borys Wąsowski
http://www.corinfantis.org/index.php?text=278
Żeby zdążył powiedzieć mama.. żeby nauczył się chodzić.. budować wieżę z klocków.. jeździć na rowerku.. Żeby zdążył zechcieć być strażakiem.. policjantem.. albo lekarzem..
Hipoplazja.
Nie każdy wie, co to znaczy. Ile to bólu.. strachu.. przepłakanych nocy, przemodlonych dni. Rodzice Boryska wiedzą.
To jedna z najcięższych, wrodzonych wad serca. Nie będę teraz zagłębiać się w medyczne szczegóły. To nieważne. To wszystko bedzie na oficjalnej stronie, która lada chwila będzie otwarta i wtedy natychmiast podam do niej link. Teraz ważne jest coś innego.
Ważny jest czas i to, że zaglada tu wielu wspaniałych ludzi, pełnych empatii i współodczuwania. To do Was się zwracam.
Stan dziecka gwałtownie i niespodziewanie się pogorszył. Nie ma czasu na czekanie i przestrzeganie terminów. Potrzebna jest natychmiastowa operacja. Rodzice trafili na informacje o prof.Malcu. Najlepszym z najlepszych. W ciągu jednego dnia udało się ustalić termin operacji na 15 grudnia, skontaktować z fundacją Cor Infantis, zorganizować transport do Monachium. Nie udało się uzbierać całej, potrzebnej kwoty na tę operację..
Dziś jego życie zależy ode mnie, od Ciebie.. i od Ciebie. Dla nas to kilka pomarańczy mniej na naszym świątecznym stole.. może troszkę mniejsza choinka.. kilka czekolad.. butelka wina.. Dla niego to..wszystko..
To wielka rzecz.. podarować komuś życie...
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 Fortis Bank Polska SA
z koniecznym dopiskiem - Borys Wąsowski
http://www.corinfantis.org/index.php?text=278
Pech chciał, że w IPKO trwa jakaś przerwa techniczna ;/ Ale, co się odwlecze, to się podwoi :))pozdrawiam ciepło :*
OdpowiedzUsuńL. mój bank żąda odbiorcy.Co wpisać???Trzymam kciuki, musi być dobrze.
OdpowiedzUsuńJako odbiorcę wpisz - Fundacja COR INFANTIS dla Borysa Wąsowskiego. Bardzo dziękuję
OdpowiedzUsuńdziękuję !! :*
OdpowiedzUsuńJa też się przyłonczam.......a maleństwo niech się dzielnie trzyma
OdpowiedzUsuńNie czuję się odpowiedzialny za życie tego dziecka. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńJa tez dolozylam swoja cegielke. Prosze wszystkich gosci tego bloga, w tej chwili az 20 osob, dorzuccie sie. Dajmy szanse Boryskowi, sprawmy by L. nie stracila wiary w ludzi
OdpowiedzUsuńniewiele moge, moj partner po powaznej operacji jest wlasnie na rehabilitacji, ale dokonalam wlasnie przelewu na 20PLN, ziarnko do ziarnka i moze sie uzbiera:) trzymam mocno kciuki...
OdpowiedzUsuńdo przelewu potrzebuję oprócz nazwy odbiorcy również adres. Jeśli możesz to podaj proszę te dane. Trzeba pomóc, dzieci nie mogą umierać.
OdpowiedzUsuńDane kontaktowe Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantisul. Nałęczowska 24 20-701 Lublintel./fax: (81) 533-73-55 tel. 603-867-422; 665-089-541; 605-140-507 NIP 712-309-30-43REGON 060294101KRS 0000290273 To adres fundacji - koniecznie dopisek BORYS WĄSOWSKI
OdpowiedzUsuńZałatwione.
OdpowiedzUsuńNie ma powodu, zeby było ci przykro. To apel do LUDZI
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że choć troszkę pomogę swoją wpłatą :) Buziaki Lorely :********
OdpowiedzUsuńpomożemy.....
OdpowiedzUsuńNiestety doskonale znam te uczucia które towarzyszą dziś jego rodzicom.. rodzeństwu.. Mam nadzieję ze się uda. Dzięki za te informacje L.Bądź bardzo dzielny Borys.
OdpowiedzUsuńpomoglem i przekazalem dalej w firmie, mysle, ze pare zlotych uda sie uzbierac... pozdrawiam wszystkich
OdpowiedzUsuńŻeby zdążył powiedzieć "mama", być strażakiem albo lekarzem... albo żeby zdążył być prześladowcą innych dzieci, dręczycielem rówiesników i zwierząt, a potem nie wiadomo, kim jeszcze... bo i tak może być. Wszyscy rozczulają się nad dziećmi do ratowania - ale jakoś nie spotkałam nikogo, kto by chciał ratować przed rówieśnikami - s...synami dziecko zdrowe, ale dręczone za inność, za to, że nie wygląda jak one, dziecko odbierajace sobie życie albo dokonujące innych desperackich kroków. Nigdy już nie wesprę żadnych ludzi, wolę ratować bezdomne zwierzęta. Wiem, że teraz zostanę okrzyknięta złą albo jakąś tam inną - i nieważne, dość, że ja znam powody, dla których przysięgłam sobie nigdy już nie wspierać żadnych dzieci.
OdpowiedzUsuńKobieto, kazdy ma prawo do wlasnych pogladow, ale nie czujesz, ze to nie czas i miejsce na takie bzdety? Zachowaj je dla siebie, i Tobie podobnych. Wyrazy wspolczucia.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze nigdy nie bedziesz w takiej sytuacji..pozdrawaim
OdpowiedzUsuńZ pewnością przłączę się do tej akcji- może uda nam się uratować to maleństwo.****Agato! nie mam prawa Cię o to prosić, wiem i przepraszam, ponieważ wiem, że mogę Cię urazić, ale jeśli nie spróbuję, będę żałowała. Proszę, zgłoś swój blog do V edycji Bloga Roku 2009. Wiem, że Twój blog jest wyjątkowy, bardzo osobisty, ujmujący serce, duszę, wiem też , że nie potrzebujesz rozgłosu, to co przeżywasz to nieprawdopodobna tragedia ale uważam,że jeśli przeczyta go choć jeden "spieszący się" czy nieodpowiedzialny pirat drogowy może uda nam się uratować inne dziecko czy pieszego. Proszę.... jeśli Cię uraziłam- z całego serca przepraszam.
OdpowiedzUsuńA niby dlaczego? Co Ty wiesz o moim życiu i o moim dziecku?
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się... musi się udać :-)
OdpowiedzUsuńProszę koniecznie po operacji napisz, że się udała i że mały już w domu, proszę...
OdpowiedzUsuńCzytam Cię od samego początku, podziwiam.Po Twoich wpisach przytulam synka.. Jesteś wspaniałym człowiekiem..ściskam Cię mocno..zawsze jak mam zielone światło myśle o Was i patrze..siły każdego dnia
OdpowiedzUsuńAle i tak Cię lubię ;)
OdpowiedzUsuńzrobiłam co mogłam, zaangażowałam znajomych... teraz modlę się i czekam na dobre wieści..
OdpowiedzUsuńskoro masz takie zdanie to po co komentujesz ta akcje,skoro nie interesuje cie los dzieci i ludzi to po co wchodzisz na ten blog??poczytaj sobie o zwierzatkch i im podaruj troche serca.i masz racje ze nic nie wiemy o tobie i twoim dziecku ale nikt ci nie dal prawa zebys pisala w taki sposob.nie twierdze ze jestes bez serca ale troche taktu KOBIETO.zapewne Tobie nikt nie pomogl i dlatego i Ty nie chcesz pomoc ale to juz Twoj problem.i tak jak skomentowala to osoba przedemna...WSPOLCZUJE
OdpowiedzUsuńWchodzę na ten blog, bo czytam go od początku i też straciłam dziecko. Wchodzę także dlatego, że jest publiczny i wolno mi go zarówno czytać, jak i komentować. Za wyrazy współczucia dziękuję - na nic mi się one nie zdadzą.
OdpowiedzUsuńskoro stracilas dziecko to czemu w Tobie tyle goryczy ?? wiesz co znaczy nie moc pomoc swojemu dziecku a piszesz takie rzeczy ze az przykro sie robi :( szczerze nie rozumiem !!
OdpowiedzUsuńOD BORYSKA. To silny facet. Co prawda stan ciągle jest poważny, ale jest lepiej niż dwa dni temu. Wierzymy, że da radę.. a on.. uśmiecha się poprzez tę plataninę rurek i kabelków...
OdpowiedzUsuńBo to wszystko zalezy od tego, w jakich okolicznościach traci sie dziecko i kto jest temu winien.
OdpowiedzUsuńDo Ta Zła - miałam nie pisac i nie komentować, ale nie mogę sumienie mi nie pozwala. Ty też piszesz blog, prawda? I tak samo ziejesz na nim nienawiścią do innych - tylko że na swoim blogu nieprzychylne wpisy usuwasz. Niemożliwe żebym się tak pomyliła. Znam wiele osób które straciły swoje dzieci, sama jestem jedną z nich, ale nie spotkałam nikogo przez te kilka lat kto po stracie dziecka, kto wolałby dać na bezdomne zwierzęta niż na dziecko - a gdyby nawet to tego nie mówi, nie uważasz że to nie miejsce na takie sformułowania??. Strata dziecka to cos co zmienia człowieka na zawsze, już nigdy nie jest sie takim jak kiedyś. Nie obnoś się ze swoją nienawiścią, a przynajmniej może nie tu i nie w takim momencie. Lorely tego nie skomentuje - ale ja tak. Pewnie dużo tu było osób które nie wpłacą pieniędzy, i nie muszą oczywiście, każdy ma wolną wolę. I nikt do niczego nie zmusza. To tylko komunikat, prośba i wołanie o pomoc. Obyś nigdy nie potrzebowała pomocy dla siebie lub kogoś ci bliskiego, los lubi sie odwracać...
OdpowiedzUsuńNie piszę bloga. Nie zionę nienawiścią. Jednak się pomyliłaś. Nie wiem nawet, o jaki blog mogłoby chodzić - dziś pierwszy raz skomentowałam ten (chociaż go czytam). Z niczego nie muszę się tłumaczyć, ale nie wiem - są chyba jakieś sposoby na sprawdzenie tego, czy komentująca tutaj ja oraz autor(ka) bloga, o jakim mówisz, to ta sama osoba. Chcesz, to sprawdzaj. Ja mówię, jak jest.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno. Z Twojego wpisu wynika, że zły nie jest ten, kto nie daje, tylko ten, kto o tym mówi. A ja wolę uczciwośc od obłudy, wiesz?
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru dyskutować - powiem jedno w głowie mi się nie mieści porównywać wołania o pomoc dla chorego umierającego dziecka z pomocą bezdomnym zwierzętom... bez komentarza
OdpowiedzUsuńJestem ciocią Boryska, a jego mama jest mi jedną z najbliższych osób na tym świecie. Brak mi słów, kiedy czytam Twojego bloga i te wpisy, ryczę jak bóbr. Serdecznie Ci dziękuję, Lorely, i Wam wszystkim.
OdpowiedzUsuńnie ma co płakać:) a ludzi dobrej woli zawsze sie trochę znajdzie...mimo wszystko... trzymamy kciuki:) musi być dobrze
OdpowiedzUsuńMoże masz za małą głowę... Ale to już nie moja wina, nie da się wszystkiego zrzucić na jednego człowieka.
OdpowiedzUsuń..malutko.... ale sie dołożyłam.Może i mnie kiedys będzie trzeba....nigdy nic nie wiadomo...
OdpowiedzUsuńBorysku pomoc juz "biegnie" wrzuciłam ile mogłam, rozesłalismy tez wiadomosc do znajomych. Bedziemy pamietac o wsparciu, ale Lorely prosimy o przypominanie na swoim blogu, bo często tu zaglądam ...
OdpowiedzUsuńNasz synek umarł w październiku z powodu wady serca. Nienawidzę śmierci. Niech nie weźmie Borysa.
OdpowiedzUsuńdam ile moge ....trzymam kciuki malutki ...zdrówka Ci życzę.
OdpowiedzUsuńNie uwierzycie! Cała kwota została zebrana! I to w tak krótkim czasie! Dzięki Wam Borysek jutro wylatuje do Monachium. Jego stan jest stabilny, nawet uśmiecha się i gaworzy. Teraz już może byc tylko lepiej. Serdeczne dzięki!
OdpowiedzUsuńNigdy nie usunęłam na tym blogu żadnego komentarza... ale na pewne rzeczy nie mogę pozwolić.. to jest jednak przede wszystkim MOJE miejsce i nie pozwolę robić z niego areny do obrzucania się błotem. Sorry.
OdpowiedzUsuńczuje L ze Twoj blog znacząco przyczynił sie do uzbierania tej kwoty:)
OdpowiedzUsuń