Ktoś tutaj był, a potem nagle zniknął.. I uporczywie go nie ma..
Spadająca łza błysnęła jak gwiazda.. Zanim rozprysnęła się na granitowej płycie, odbiły się w niej światła pamięci zamknięte w szklanych zniczach ustawianych przez jego kolegów..
Arturku, tu za sprawą Twojej Mamy pamięta o Tobie bardzo wiele osób! Zrób Jej dziś prezent i przyśnij się uśmiechnięty żeby chociaż we śnie mogła Cię poczochrać po czuprynie i ucałować w piegowaty nosek :)
U pewnej naszej blogowej znajomej Twój blog wpisany jest pod moim i kiedy wczoraj chciałam zajrzeć na moje grafomańskie zapiski otwarł się Twój. przerzuciłam kika wpisów ostatnich, później kilka początkowych i ... kap, kap płyną łzy. Upłakałam się i usmarkałam pełna żalu.NIe znam tego bólu, i mam nadzieję, że nigdy nie poznam, ale przypomniałaś mi co jest ważne łapanie każdej chwili i nie odkłądanie niczego na późnej bo może to być ostatnia szansa. Myślałam, że jestem nieszczęsliwa, bo moje małżeństwo się kończy i człowiek z którym mieszkam traktuje mnie jak wroga, dzięki Tobie wiem, że jestem szczęśliwa, bo ... mam moje dzieci. Dziękuję.Życzę Ci spokojnych dni i pięknych snów.
Nie ma słów , które ukoiłyby Twój ból... nie ma nic gorszego niż starcić własne dziecko.Życzę Ci siły, wiary ... tego wszystkiego co pozwoli Ci żyć, co uczyni Twoje życie"znośniejsze" .... co pozwoli, by znów usmiech zagościł nie tylko na Twej twarzy, ale również w sercu.... choć już nigdy nie będzie to ten sam uśmiech..... wiem.....
Znam to uczucie. I wiem, że mówienie "wszystko będzie dobrze" jest najbardziej irytującą rzeczą. Ale taka nasza marna egzystencja... rodzimy się po to, aby umrzeć. Pomyśl o tym, że już niedługo spotkasz się ze swoim Synem... I wiedz, że od dziś kolejna osoba będzie się za niego modlić. Trzymaj się, jestem z Tobą...
Dla Arturka to dopiero początek ekscytującej podróży, którą każdy z nas wcześniej czy później odkryje. Tam gdzie obecnie przebywa jest Mu z penością bardzo dobrze. Nikt nie znika bez śladu, proszę o tym pamiętać.Gorąco pozdrawiam.
Późno już, pójdę poprzytulac i pogłasiac moje dwa aniołki. Właśnie przeczytałam Twój cały blog. Poryczałam się strasznie, dziekuje ze podzieliłaś sie z nami swoim bólem, cierpieniem. Ide poprzytulac moje skarby. Gorąco pozdrawiam.
Nie smuć się.Nie rozpaczaj.Pielegnuj w sobie cudne chwile,które były Wam dane.On jest w Tobie .W każdym zakątku Twojego Jestestwa.Patrzy .Muzyka na Twoim blogu jest piękna, ale boli od niej dusza.Otwórz drzwi i pozwól wejść Nadziei. Jan Paweł II zachęcał aby : " Przekroczyć próg na nadziei, nie zatrzymaywać się się przed nim...". Cierpienie bez miary... Nadzieja...Podnieś się.Żyj. Pewnie Bóg miał dla Niego ważne zadanie w Niebie...Przetrwaj tę próbę i miej Nadzieję! Słowa... Tylko słowa. Ale cóż innego mogę Ci ofiarować- kawałek siebie ,kawałek drugiego człowieka ,który chyba Cie troche rozumie...
Zdarza się,że anioły schodzą na ziemie. To Bóg je wysyła. Zasypiają by otworzyć oczy przy matce. Potem dorastają urocze,pogodne. Mało kto dostrzega ich skrzydła .A mimo to zdobywają serca uśmiechem... I skromnością. Niczego nie świadome znów zasypiaja I budzą się w niebie,tak poprostu. Też mam takiego aniołka w niebie.od dwudziestu tygodni.I tak mi z tym żle .Nie ma dnia ,godziny może nawet minuty ,żebym o niej nie myślała.Czytając twego bloga czułam jakbym czytała swoje myśli ,uczucia.Boże tak strasznie za Nią tęsknie.
On jest....w Twoim sercu, w Twoich myślach,w całej Tobie....Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych....Arturku.....
OdpowiedzUsuń(*)(*)(*)
OdpowiedzUsuń(*) [*] (*) [*]jutro coś napiszę teraz upłakałam się i usmarkałam niemiłosiernie
OdpowiedzUsuńArturku, tu za sprawą Twojej Mamy pamięta o Tobie bardzo wiele osób! Zrób Jej dziś prezent i przyśnij się uśmiechnięty żeby chociaż we śnie mogła Cię poczochrać po czuprynie i ucałować w piegowaty nosek :)
OdpowiedzUsuńPochylam głowę.. dołączam jeszcze jedno światełko pamięci.. (*)
OdpowiedzUsuń„Gościnności nie zapominajcie;przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli.”(*)(*)
OdpowiedzUsuńU pewnej naszej blogowej znajomej Twój blog wpisany jest pod moim i kiedy wczoraj chciałam zajrzeć na moje grafomańskie zapiski otwarł się Twój. przerzuciłam kika wpisów ostatnich, później kilka początkowych i ... kap, kap płyną łzy. Upłakałam się i usmarkałam pełna żalu.NIe znam tego bólu, i mam nadzieję, że nigdy nie poznam, ale przypomniałaś mi co jest ważne łapanie każdej chwili i nie odkłądanie niczego na późnej bo może to być ostatnia szansa. Myślałam, że jestem nieszczęsliwa, bo moje małżeństwo się kończy i człowiek z którym mieszkam traktuje mnie jak wroga, dzięki Tobie wiem, że jestem szczęśliwa, bo ... mam moje dzieci. Dziękuję.Życzę Ci spokojnych dni i pięknych snów.
OdpowiedzUsuńdla Arturka (*)(*)
OdpowiedzUsuńNa cmentarzu w mojej miejscowości zapaliłam pod krzyżem znicz dla Artura. Myślałam o Tobie w ten dzień.
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuń[*] Przytulam mocno :*
OdpowiedzUsuńJuż wiemy jak masz na imię. Myślałyśmy o Tobie w Tym dniu. Ja i Zuzia. Nie poznałyśmy Ciebie , ale na zawsze zagościłeś w naszych sercach...
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuńNie ma słów , które ukoiłyby Twój ból... nie ma nic gorszego niż starcić własne dziecko.Życzę Ci siły, wiary ... tego wszystkiego co pozwoli Ci żyć, co uczyni Twoje życie"znośniejsze" .... co pozwoli, by znów usmiech zagościł nie tylko na Twej twarzy, ale również w sercu.... choć już nigdy nie będzie to ten sam uśmiech..... wiem.....
OdpowiedzUsuńDopiero dziś trafiłam na Pani blog. Czytam i płaczę. Proszę, niech Pani potrafi dalej żyć.
OdpowiedzUsuńMam prawie 50 lat. Nie mam dzieci ale wzruszyłem się strasznie.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Pani...Łzy same płyną...Zostaje tylko prosić wszelkie świętości, żeby miały nasze dzieci w opiece. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMijamy...Wszyscy za wcześnie!Czas traci miarę, pieniadz wartość,ciało wolę...I po co to wszystko?!Mów! Słowa są jak oczyszczenie...
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie. I wiem, że mówienie "wszystko będzie dobrze" jest najbardziej irytującą rzeczą. Ale taka nasza marna egzystencja... rodzimy się po to, aby umrzeć. Pomyśl o tym, że już niedługo spotkasz się ze swoim Synem... I wiedz, że od dziś kolejna osoba będzie się za niego modlić. Trzymaj się, jestem z Tobą...
OdpowiedzUsuń(*) (*) (*)nie potrafię napisać nic więcej. łzy kapią mi na klawiaturę...
OdpowiedzUsuńjego anioł jest z Tobą zawsze...(*)
OdpowiedzUsuńChcę tylko byś był - nic więcej,tylko byś był - nic więcej,by Twoje skrzydła otuliły mnie. [*] [*] [*]
OdpowiedzUsuńDla Arturka to dopiero początek ekscytującej podróży, którą każdy z nas wcześniej czy później odkryje. Tam gdzie obecnie przebywa jest Mu z penością bardzo dobrze. Nikt nie znika bez śladu, proszę o tym pamiętać.Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo przykro z powodu tak wielkiej tragedii jaka pani przezyla. Brak mi slow....!
OdpowiedzUsuńPóźno już, pójdę poprzytulac i pogłasiac moje dwa aniołki. Właśnie przeczytałam Twój cały blog. Poryczałam się strasznie, dziekuje ze podzieliłaś sie z nami swoim bólem, cierpieniem. Ide poprzytulac moje skarby. Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńprzesylam troche ciepla...
OdpowiedzUsuńNie smuć się.Nie rozpaczaj.Pielegnuj w sobie cudne chwile,które były Wam dane.On jest w Tobie .W każdym zakątku Twojego Jestestwa.Patrzy .Muzyka na Twoim blogu jest piękna, ale boli od niej dusza.Otwórz drzwi i pozwól wejść Nadziei. Jan Paweł II zachęcał aby : " Przekroczyć próg na nadziei, nie zatrzymaywać się się przed nim...". Cierpienie bez miary... Nadzieja...Podnieś się.Żyj. Pewnie Bóg miał dla Niego ważne zadanie w Niebie...Przetrwaj tę próbę i miej Nadzieję! Słowa... Tylko słowa. Ale cóż innego mogę Ci ofiarować- kawałek siebie ,kawałek drugiego człowieka ,który chyba Cie troche rozumie...
OdpowiedzUsuńZdarza się,że anioły schodzą na ziemie. To Bóg je wysyła. Zasypiają by otworzyć oczy przy matce. Potem dorastają urocze,pogodne. Mało kto dostrzega ich skrzydła .A mimo to zdobywają serca uśmiechem... I skromnością. Niczego nie świadome znów zasypiaja I budzą się w niebie,tak poprostu. Też mam takiego aniołka w niebie.od dwudziestu tygodni.I tak mi z tym żle .Nie ma dnia ,godziny może nawet minuty ,żebym o niej nie myślała.Czytając twego bloga czułam jakbym czytała swoje myśli ,uczucia.Boże tak strasznie za Nią tęsknie.
OdpowiedzUsuńwspólczuję; czytam Pani blog i łzy same mi płyną po twarzy...Młodszy, opiekuj się swoją Mamusią...
OdpowiedzUsuń