Szokoterapia

Po tysiąc pięćdziesiątej rozmowie i po kolejnej, jak stwierdziła dyrektorka, ostatecznej wizycie w jej gabinecie, poddałam się.
Powiedziałam - Ok Starszy. Masz rację, to twoje życie, twoje wybory i twoje decyzje. Skoro ciebie męczy nauka, a mnie męczy wysłuchiwanie tych wszystkich przykrych rzeczy o tobie, to może skończmy tę farsę. Skoro udajesz, że chodzisz do szkoły, udajesz, ze się uczysz, udajesz, że ci zależy i to wszystko robisz dla mnie, to ja dziękuję. Rzuć tę szkołę, ja się zgadzam. Ty będziesz zadowolony, a ja spokojniejsza. Możesz nie chodzić tam choćby od jutra, mnie to nie obchodzi. Mnie obchodzi tylko, żebyś tutaj (znaczące popukanie palcem o blat szafki) regularnie kładł pieniądze na życie. Masz tydzień na znalezienie sobie pracy.
Nie spodziewał się takiej zmiany frontu. Bo to mi zawsze zależało bardziej. Zbaraniał totalnie. Nagle okazało się, że decyzja o nim samym zależy od niego, że ja umywam ręce. I usłyszałam, że herezje opowiadam, że chyba nie wyobrażam sobie, że on przestanie się uczyć, że zamierza tę szkołę skończyć i... odetchnęłam z ulgą, że nie przyklasnął memu pomysłowi.. Ciekawe na jak długo...

8 komentarzy:

  1. Zrobiłaś bardzo dobrze. Moja mama kilkanaście lat temu zrobiła to samo z moim bratem. Nie był tak silny jak Twój syn, zaczynał kilka szkół i żadnej nie ukończył, ale nauczył się odpowiedzialności i bycia blisko mamy, która dała mu wolność i wybór. Teraz pracuje w Anglii, świetnie sobie radzi i wciąż przebąkuje o colleg u. Ale sam musi do tego dojrzeć. Tak, jak Twój syn.

    OdpowiedzUsuń
  2. zagrałaś vabank :) ale jestem za, mam nadzieję że przyniesie to oczekiwany skutek

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobrażam sobie jego mine :) Mam nadzieję ze wyciągnie dobre wnioski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie przestraszył się odpowiedzialności, mam nadzieję, że zrozumiał co robił źle. Trzymam kciuki za pomyślność terapii :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje, ze sie udalo? Oby...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre! Nieźle to wykombinowałaś. Mogę sobie wyobrazić minę Starszego. Trzymam za Niego kciuki - żeby mu sie udało. Nastoletni człowiek może sie trochę "zamotać" od czasu do czasu. Jak to dobrze że ma Mame, która mu sprytnie "objawi" ważne sprawy :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój przyklasnął.

    OdpowiedzUsuń