Ideał sięgnął bruku

Zawsze widziałam różnice między nimi. We wszystkim. Poczynając od fizycznej atrakcyjności, poprzez wykształcenie, po życiowe priorytety.
Tym bardziej podziwiałam, tym większą byli dla mnie nadzieją, że można.
Rozumieli się i uzupełniali idealnie. Przynajmniej tak wyglądało.
On noszący ją na rękach, obsypujący kwiatami i biżuterią. Ona, po kilkunastu latach małżeństwa mówiąca - to facet mojego życia, nie wyobrażam sobie życia z kimś innym.
I ja. Stawiająca ich wszystkim za wzór, chwaląca się nimi jakbym miała w tym ich szczęściu jakiś udział. Idealny mąż. Idealna żona.
I nagle, po dwudziestu latach dowiaduję się, że on jest nudny, głupi i "tylko jedno mu w głowie". Że ją ogranicza, nie rozumie i że ona nie chce już dalej tak żyć.. I że to wszystko jego wina.
Dowiaduję się, że jej nigdy nie ma w domu, że go odtrąca i upokarza. Że on dla niej wszystko, a ona jest coraz dalej. Że zaniedbuje dom i dzieci. I że to wszystko jej wina.
Jeszcze wczoraj wierzyłam w bajki...

11 komentarzy:

  1. tak to jest z tymi ideałami

    OdpowiedzUsuń
  2. takie życie.. raz rozpada się nasz związek.. innym razem przyjaciół.. a może to przejściowe kłopoty ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie można tak po prostu przekreślić dwudziestu lat. Ale jesli to się zdarza, to wina lezy po środku

    OdpowiedzUsuń
  4. ~zyta71@onet.poczta.pl1 lutego 2009 22:15:00 CET

    Można by powiedzieć - kryzys, tylko ten mistrz mnie niepokoi..

    OdpowiedzUsuń
  5. a jednak chciałoby sie, żeby chociaż ideały były idealne..

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo bym chciała, żeby przejściowe.. ale wyglada poważnie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. własnie.. po środku... tylko oni zachowuja się jak dwa barany:( Jedyna nadzieja w tym,że nie przekreśla..

    OdpowiedzUsuń
  8. Otóż to... mnie też niepokoi.. najgorsze, ze jej nie niepokoi...

    OdpowiedzUsuń
  9. ...tak sobie myślę, że moje małżeństwo też mogło tak wyglądać w oczach innych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie patrzyłam na nich z boku.. oni nie udawali..

    OdpowiedzUsuń
  11. ja już dawno w bajki nie wierzę... wierzę w samotność w tłumie

    OdpowiedzUsuń