Przecież dzieci nie umierają..

Czasem widzę matkę, czasem ojca, krzyczących na swoje większe czy mniejsze dziecko. W sklepie, w autobusie.. na ulicy. Spuszczona, mała główka.. oczy pełne łez..
Ile razy miałam chęć potrząsnąć taką kobietą.. Wziąć za kołnierz i zaprowadzić na cmentarz. Pokazać mamę Pawełka.. Piotrusia.. Paulinki.. Pewnie by nie zrozumiała..
Nie tak dawno ja też nie wierzyłam, że dzieci umierają.. Nawet wtedy, gdy gryzłam palce do krwi, siedząc pod salą operacyjną.
Myślałam wtedy o wszystkim. O długotrwałym leczeniu, o rehabilitacji.... o możliwym kalectwie.... O wszystkim, tylko nie o tym, że On może umrzeć. Nawet wtedy, gdy bezduszna aparatura pokazywała gasnące serduszko, rozpaczliwie nie wierzyłam. Jak to - umiera ?!? Przecież to silny, zdrowy chłopiec !!! On tylko miał wypadek !!!
Tak naprawdę nadal nie wierzę. Czasem sobie wmawiam, że wyszedł do sąsiedniego pokoju. Zajął się czymś bardzo, dlatego nie słyszy jak go wołam. Nie przyjdzie.. ale to nic, jeszcze chwila i ja pójdę do niego.. Przykucnę na podłodze, obok pochłoniętego budowaniem wieży z klocków ślicznego chłopca, potargam mu jak zawsze blond czuprynkę i powiem - hej, Kochanie, stęskniłam się potwornie, przytul się do mnie...

11 komentarzy:

  1. Nie ma postu, ktory bym przeczytala nie placzac... Boze kochany, skad Ty masz ta sile..? Ja nie dalabym rady... Przytulam mocno :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie mam siły i wcale nie daję sobie rady.. wierz... mi.. wcale.. Ten blog, to moje walenie głową w ścianę..

    OdpowiedzUsuń
  3. ~kasia.pawlik_gdy@onet.eu30 listopada 2008 21:44:00 CET

    Nie ma gorszej tragedii od utraty dziecka, codziennie dziękuję Bogu za zdrowie moich.Podziwiam Cię za Twoją siłę,chylę czoła przed Twoim bólem. Dziwny jest ten świat, wystarczy głupota innego człowieka, żeby odebrać życie niewinnemu dziecku.Jedno z moich dzieci jest w wieku Artura, nie wiem, ile ma starszy syn, mój ma 19 lat.Piszesz o rodzicach krzyczących na swoje dzieci, a co powiedzieć o tych, którzy są katami?Tak często się słyszy o tym ostatnio, a najgorsze jest to, że na ich twarzach nie ma żadnej skruchy.Ja bym zaprowadziła także na mogiłki dzieci te kobiet, które usuwają ciążę, te, które tak krzyczą, że chcą mieć władzę nad swoim ciałem.Może jestem staroświecka, ale niestety, nie potrafię tego zrozumieć i pogodzić się z tym.Życzę Ci z całego serca, żeby człowiek, który Was tak okrutnie skrzywdził poniósł dotkliwą karę, i wreszcie zrozumiał, co zrobił. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~zyta71@onet.poczta.pl30 listopada 2008 23:39:00 CET

    to prawda Kochana.. On wyszedł tylko do sąsiedniego pokoju..może układa klocki, może się zaczytał.. ale na pewno zauważy jak do niego wejdziesz.. i na pewno długo będziecie się przytulać..

    OdpowiedzUsuń
  5. czasem dopiero tragedia zmusza do przewartosciowania wszystkiego.. mój starszy syn za kilka miesięcy skończy 18 lat..

    OdpowiedzUsuń
  6. rozpaczliwie uczepiłam się tej wiary..

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyjdzie taki dzień, że przytulisz Go i powiesz, ze się stęskniłaś i On odwzajemni się tym samym. Na pewno taki moment nadejdzie i wiesz o tym. A tymczasem masz ważną rolę do spełnienia tu, w innym pokoju. I Twoi dwaj synowie muszą być z Ciebie dumni.

    OdpowiedzUsuń
  8. pewnie byłoby łatwiej, gdybym widziała jakiś sens.. duszę sie w tym pokoju..

    OdpowiedzUsuń
  9. dzieci nie powinny umierać, to niesprawiedliwe

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziś trafiłam na Twój blog. Kilka postów temu właśnie pomyślałam o sobie "a ja krzyczę na moje dzieci". Czytam Twoje wpisy i płaczę. Te słowa i tak pewnie nie oddają tego co czujesz, choć piszesz bardzo barwnie. Tak samo ja nie znam słów, którymi mogłabym Cię pocieszyć, choć bardzo bym chciała. Ale postaram się poskromić nerwy kiedy następnym razem córki dadzą mi do wiwatu, obiecuję.

    OdpowiedzUsuń