Chwilę potrwało, zanim otrząsnęłam się z szoku spowodowanego nagłym wzrostem popularności tego bloga. Myślę, że jestem winna kilka słów wszystkim, którzy tu zaglądali, komentowali, wysyłali do mnie maile. Wielu z Was pytało o mojego starszego syna, dlaczego o nim nie piszę.
To nie dlatego, że stał się dla mnie nieważny. Jest ważny. Najważniejszy.
Ten blog to tylko jedna strona mojego ja. Nie przesądzająca o całości. Powstał w najtrudniejszym momencie mojego życia. Najtragiczniejszym, najbardziej bolesnym i chyba mającym największy wpływ na moją dalszą egzystencję..(świadomie nie używam słowa życie).
Na pozór jestem normalną kobietą. Pracuję, spotykam się ze znajomymi, chodzę na piwo, śmieję się ze Starszym.
Nie mam wyryte na czole, że zginęło moje dziecko, że wariuję z rozpaczy.. nie obnoszę się się ze swoim bólem, nie wymagam dla siebie żadnej taryfy ulgowej.
Ale ten ból jest.. toczy serce jak robak. I dlatego powstał ten blog. Dla zaspokojenia potrzeby wykrzyczenia, wypłakania się, wyżalenia. Po prostu dla mnie. Mój konfesjonał. Moja ściana płaczu. Oczyszczalnia.
Może kiedyś będę potrafiła napisać o starszym synu, o trudnej miłości, na którą też jest miejsce gdzieś na krawędziach mego życia, albo chociażby o tym, co ugotowałam dziś na obiad.
Dziś jeszcze nie potrafię.
To nie dlatego, że stał się dla mnie nieważny. Jest ważny. Najważniejszy.
Ten blog to tylko jedna strona mojego ja. Nie przesądzająca o całości. Powstał w najtrudniejszym momencie mojego życia. Najtragiczniejszym, najbardziej bolesnym i chyba mającym największy wpływ na moją dalszą egzystencję..(świadomie nie używam słowa życie).
Na pozór jestem normalną kobietą. Pracuję, spotykam się ze znajomymi, chodzę na piwo, śmieję się ze Starszym.
Nie mam wyryte na czole, że zginęło moje dziecko, że wariuję z rozpaczy.. nie obnoszę się się ze swoim bólem, nie wymagam dla siebie żadnej taryfy ulgowej.
Ale ten ból jest.. toczy serce jak robak. I dlatego powstał ten blog. Dla zaspokojenia potrzeby wykrzyczenia, wypłakania się, wyżalenia. Po prostu dla mnie. Mój konfesjonał. Moja ściana płaczu. Oczyszczalnia.
Może kiedyś będę potrafiła napisać o starszym synu, o trudnej miłości, na którą też jest miejsce gdzieś na krawędziach mego życia, albo chociażby o tym, co ugotowałam dziś na obiad.
Dziś jeszcze nie potrafię.
Wspieram ...
OdpowiedzUsuńJesteś Wielka..
OdpowiedzUsuńnawet nie wiem co napisać... Żadne słowa nie są tu na miejscu... Ale jestem, czytam...
OdpowiedzUsuń...i nie musisz, niech ten blog będzie takim rękawem do którego można się wypłakać. Ja ze swojej strony życzę siły i sprawiedliwości o którą walczysz.
OdpowiedzUsuńwspieram..swiatlko dla Twpjego synka-ANIOLK..POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńChoć nie znam pani ,łączę się w bólu i cierpieniu,wiem,że to niewielka pociecha,wierzę ,że Tam jest lepszy świat i my też tam zdążamy,to nie było ostatnie spotkanie...Tymczasem trzeba żyć dalej,jest pani potrzebna żyjącym tutaj i teraz.Chociażby ten blog....,w swoim smutku pięknyi b.prawdziwy,niejeden odwiedzający odnalazł tutaj cząstkę siebie....
OdpowiedzUsuńto Twoje miejsce.. dla Ciebie, niech będzie więc takie, jakiego Ty potrzebujesz. życzę siły..
OdpowiedzUsuńwspieram, szanuję, podziwiam... i współczuję, z całego serca
OdpowiedzUsuńZaglądam tu od wielu miesięcy, milczę, bo słów odpowiednich brak. Nie jestem zwolenniczką pustych słów i pocieszeń, a więc po prostu będę... pani-marian.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńChylę czoło przed Twoim bólem, jesteś Wielka, życzę Ci, aby sprawiedliwość zatryumfowała!
OdpowiedzUsuń