W niedzielę, jak zwykle pokonywałam tę samą trasę. W pewnym momencie autobus zahamował i przez chwilę jechał bardzo wolno.
Myślałam, że jest jakiś korek. Okazało się, że przy drodze, na bardzo wąskim chodniku stało stało kilkuletnie dziecko z rowerem.. Poczułam znajomy ból w piersiach. Wystarczyłoby właśnie tyle.. trochę ostrożności.. trochę wyobraźni.. trochę ograniczonego zaufania..
Gdyby to ten kierowca, jechał tamtędy, gdzie chciało przejść przez ulicę moje dziecko, nie jechałabym wczoraj na cmentarz..
Myślałam, że jest jakiś korek. Okazało się, że przy drodze, na bardzo wąskim chodniku stało stało kilkuletnie dziecko z rowerem.. Poczułam znajomy ból w piersiach. Wystarczyłoby właśnie tyle.. trochę ostrożności.. trochę wyobraźni.. trochę ograniczonego zaufania..
Gdyby to ten kierowca, jechał tamtędy, gdzie chciało przejść przez ulicę moje dziecko, nie jechałabym wczoraj na cmentarz..
to straszne, ilu nieodpowiedzialnych ludzi siada za kierownicą samochodu, bardzo ci współczuje
OdpowiedzUsuńza każdym razem, kiedy tu wchodze, chciałabym coś powiedzieć.. i za każdym razem brakuje słow..
OdpowiedzUsuń28 maja 2008 roku zginął mój mąż pojechał do pracy i już nie wrócił i ja tak jak ty zrobiłam rano kanapki dałam całusa ............... a póżnym popołudniem mój świat się skończył ..................nie pożegnałam się z nim nie trzymałam za rękę gdy odchodził ........................
OdpowiedzUsuń