Właściwie wszystko, co się działo, działo się przed..
Wystygłam, zobojętniałam. Jakbym zapadła w hibernację.
Nic nie cieszy, nic nie złości . Puch marny..
Codzienne pójście na cmentarz jest tak samo oczywiste, jak wyjście do pracy.
Dni płyną jak łzy.. bez wiedzy, bez woli..
Wystygłam, zobojętniałam. Jakbym zapadła w hibernację.
Nic nie cieszy, nic nie złości . Puch marny..
Codzienne pójście na cmentarz jest tak samo oczywiste, jak wyjście do pracy.
Dni płyną jak łzy.. bez wiedzy, bez woli..
Jest czas smutku i czas wesela. Ktoregoś dnia zacznie sączyc sie radość.. bez wiedzy.. bez woli..
OdpowiedzUsuńjeszcze dotrze do Ciebie słońce Kochana, Olena
OdpowiedzUsuńpozwól łzom wypłynąć, niech wypłynie z nimi największy ból.. ale nie poddawaj sie, tego Ci nie wolno..
OdpowiedzUsuńStan hibernacji nie będzie trwać wiecznie..;* // Edika
OdpowiedzUsuńteraz też się dzieje.. tylko wspomnienia nie pozwalają Ci tego dostrzec... :*
OdpowiedzUsuń