Wypełnia się lipiec
I znów dusza zamarza i trzęsą się ręce
Palą się znicze
Na cmentarzu i w sercu
Jak kiedyś na cały regulator rozkręcam La Passion
I tańczę
przełykając łzy
Pod zamkniętymi powiekami
Znów kręcimy się trzymając się za ręce
Jak wtedy, kiedy jeszcze świat miał sens
Śmierć nic nie znaczy mój Mały... nic nie znaczy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
U mnie wszystko w porządku Mój Mały.. Żyję. Czuję. Uśmiecham się. Tęsknię za Tobą, za tym wszystkim, co się nie wydarzy.. za każdym dniem,...
-
Dzisiaj znowu nie przybyło Ci lat.. i lato poszarzało U sąsiadów dudni muzyka.. Zastanawiam się, jak wyglądałby ten dzień, gdybyś tu był...
-
"Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim ...
-
Mruczenie monitorów, miarowe tykanie i pikanie.. szepty pielęgniarek przy biurku współczujące spojrzenia Przez uchylone okno bezczelnie ...
-
Czasami uśmiech jest maską.. mniej lub bardziej dopasowaną. Pod radością kryje się mrok, który nie znika ot tak.. Drzazga w sercu, która wy...
Przytulam Cię Agato...
OdpowiedzUsuńpamiętam...*
OdpowiedzUsuńPrzytulam..
OdpowiedzUsuńTo już tyle lat.. az niemożliwe.. Dobrze mieć maskę tlenową na takie chwile.. przytulam mocno..
OdpowiedzUsuńPrzytulam :) ;*
OdpowiedzUsuń♥ Bardziej niż śmierć potężna jest miłość. ...
OdpowiedzUsuńWitaj Lorely :)
OdpowiedzUsuńChciałbym zdjąć Ci, choć na chwilę,
to brzemię, tej krzywdy tyle.
Dodać skrzydeł, byś mogła się wznieść
i poszybować, daleko gdzieś,
Gdzie świat jest piękny i bez burz...
Lecz nie potrafię Lorely... No cóż...
Mogę Cię, w myślach, przytulić do serca,
wirtualną dłonią, obetrzeć Twe łzy,
może choć na chwilę, ból, co Cię przewierca,
odejdzie i nadejdą, te lepsze dni.
Przytulam i buziaki ślę :)
P.S. Zapraszam, do poczytania u mnie :)
Bywam i podczytuje Cię Fantomasie :) Dziękuje za piękny wiersz pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wzajemnie :)
Witaj L.
OdpowiedzUsuńDziś mój syn ma 16 lat.
Mam też od córki mała wnusię.
Nadal czytam Twoje wpisy.
Niektórzy powiedza smieszne.
Nie.
Kiedy moja wnusia ( roczna) czegos chce, a my jej nie pozwalamy ma podkówkę na ustach. Wtedy przypominam sobie Twój wpis. Rok 2007, lipiec.
I nie wiem jak Ty to przezyłaś.
Jaką czlowiek musi miec w sobie siłę. Albo jej brak.
I ten wpis, że po tym dniu juz nie ma zycia. Dni tylko płyna jak łzy przez palce.
Zyję normalnie, ale gdzieś w widocznej częsci mojego serca jestescie WY. I kazdego dnia wiem, że piekło oznajmia ' oto jestem' nieludzkim wyciem matki trzymajacej raczkę umierajacego syna. Tyle lat mineło, a ja ten obraz jak modlitwę, albo jak przeklenstwo widze kazdego ranka.
I nie rozumiem po co jest piekło.
Twoje komentarze Planeto wbijają mnie w krzesło... nie umiem odpowiedzieć... znowu przełykam łzy...
OdpowiedzUsuńChociaż komentuję rzadko, zaglądam czy nadal jesteś L. To jeden z blogów, które najbardziej mnie poruszają.
OdpowiedzUsuń