Popychana przez jednych, przekonywana przez drugich, motywowana przez jeszcze innych, połknęłam ok 300 różnych, testowanych w Bostonie "capsules", pozwoliłam się energetyzować bioenergoterapeucie, kończę picie kolejnej partii peruwiańskich ziół i poddałam się terapii Qantec.
Ulubiony Pan Doktor (ten od - oni gówno wiedzą) na przekór wszystkim rozkładającym ręce fachowcom i specjalistom z imponująca ilością literek przed nazwiskiem, stwierdził, że skoro boli, to MUSI być przyczyna, po czym uparcie i konsekwentnie tej przyczyny szukał.
I znalazł. I jakoś mu wierzę.
Wobec powyższego, czuję się świetnie. Mimo morfologii na granicy anemii i lecących na łeb na szyję leukocytów, jestem pełna zapału i energii. Nic mnie nie boli a do tego, co boli się przyzwyczaiłam.
Skąd więc ten czający się w środku niepokój przed jutrzejszą wizytą w fabryce życia i śmierci ? Skąd to wyliczanie, że nawet jakby coś znaleźli ( o ile w ogóle komuś będzie chciało się szukać).. to chyba jakieś pół roku jeszcze pożyję.. na pewno zdążę wejść na Trzy Korony, przygotuję jeszcze kilka numerów Gazetowni.. ale plan pt. Starszy, zrealizowany zaledwie w połowie, chyba musiałabym zostawić w spadku jego chrzestnej..
Czy to tylko dlatego, że to miejsce jest po prostu przygnębiające, a powietrze w korytarzach gęste od strachu ? A może dlatego, że nie lubię Dr.Prowadzącego, bo nie wzbudza mojego zaufania ? Bo boję się, że znów opuszczę te mury zdezorientowana i nic niewiedząca ?
A może dlatego, że przesuwa się mi przed oczami Renata.. Kasia.. Jacek.. Marysia.. Beata...
I do dziś nie mogę uwierzyć, że już ich nie ma.. ? A przecież niemal do ostatniej chwili, nie wyglądało, że jest już tak źle...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Dzisiaj znowu nie przybyło Ci lat.. i lato poszarzało U sąsiadów dudni muzyka.. Zastanawiam się, jak wyglądałby ten dzień, gdybyś tu był...
-
Mruczenie monitorów, miarowe tykanie i pikanie.. szepty pielęgniarek przy biurku współczujące spojrzenia Przez uchylone okno bezczelnie ...
-
U mnie wszystko w porządku Mój Mały.. Żyję. Czuję. Uśmiecham się. Tęsknię za Tobą, za tym wszystkim, co się nie wydarzy.. za każdym dniem,...
-
"Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim ...
-
Czasami uśmiech jest maską.. mniej lub bardziej dopasowaną. Pod radością kryje się mrok, który nie znika ot tak.. Drzazga w sercu, która wy...
właśnie dlatego jadę jutro w gory, zamierzam wejść na Rysy bo choc mam 26 lat i jestem teoretycznie zdrowa to zycie jest takie ulotne i trzeba spelniac szybko marzenia poki jest zdrowie i czas...
OdpowiedzUsuńA ja wierzę bardzo, że jeszcze dużo, dużo zrobisz. Trzymaj się. Ja trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńTak, to dlatego, że to powietrze jest tam takie, że spotykasz ludzi, którzy się poddali, że lekarz jest beznadziejny! Wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam i życzę dużo siły!
OdpowiedzUsuńAgato.....Mam wielką nadzieję, że będzie dobrze, mimo wszelkich przeciwności.....Też myślę o Tych, którzy ostatnio odeszli; o Marysi, Kasi, Jacku,który miał nauczyć Olcię jeździć samochodem, o Beacie, która przecież cieszyła się na konsultację 11 lipca....Nie tak, nie tak miało być....
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie i przytulam...
OdpowiedzUsuńJa pomilczę .......ale jestem
OdpowiedzUsuńJa też tylko jestem ...
OdpowiedzUsuńSą tez tacy z którymi już się pożegnano, a oni żyją pełną piersią. Trzymam kciuki. Nieustannie i do utraty tchu.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i przytulam
OdpowiedzUsuńA ja wierzę, że dasz radę i ze wszystkim zdążysz i spokojnie będziesz bawić wnuki. Przytulam Cię mocno
OdpowiedzUsuńI niech kropla kroplą zostanie, a lepszy ocean nadejdzie...
OdpowiedzUsuńMusi być dobrze.Będę się modliła o to kochana !
OdpowiedzUsuńStatystycznie mam szansę 1:26, tak powiedział lekarz. Czyli krwiście. Mój jedyny, żyjący syn powiedział , że statystyce nie można ufać. Musimy wierzyć, że się uda. przytulam, baaaardzo mocno
OdpowiedzUsuńA ja się polecam na Trzy Korony, gdybyś przewidywała towarzystwo. O dawna chodzi mi po głowie taka pielgrzymka osieroconych matek w góry.
OdpowiedzUsuńWygrasz. Jak nie ty, to kto? Jak nie teraz, to kiedy? :)
OdpowiedzUsuńNiestety w "fabryce" tak jest, też ja tak nazywam, albo market.....dobija mnie ich podejscie do człowieka jak do kupy mięsa....dlatego tez szukam konsultacji i dobrego specjalisty gdzies indziej........Zdrowia!
OdpowiedzUsuń