Schematy

Od wczesnego dzieciństwa uważnie obserwujemy świat. Jak gąbka chłoniemy wzorce zachowań i kodujemy w podświadomości. I mimo późniejszego buntu, niechęci, czy potępienia, niezauważalnie obrastamy w nie jak w drugą skórę. W sytuacjach ekstremalnych, kiedy szok, ból i rozpacz  blokują zdolność myślenia i wypierają racjonalizm, działamy według nich, jak według jedynych znanych nam drogowskazów. Idziemy jak po sznurku.. a później nie możemy uwierzyć, że zrobiliśmy właśnie tak, jak wydawałoby się, nigdy byśmy nie zrobili..

Do dziś nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że po śmierci Młodszego dałam się prowadzić od sklepu do sklepu szukając nowego garnituru, koszuli.. bielizny..
Do dziś nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że wśród tylu otaczających mnie wtedy ludzi nie znalazła się ani jedna osoba, która położyłaby mi rękę na ramieniu i powiedziała - Nie musisz tego robić! Wsłuchaj się w siebie, w to co najbardziej lubił i wyciągnij z szafy niebieską bluzę z kapturem ! Nie zapomnij o jego pluszowej sowie - przytulance !


Ta sowa do dziś siedzi przy moim łóżku jak wyrzut.. że wszystko czym otoczyłam Młodszego, było mu tak obrzydliwie obce.. nowe.. nieznane..

Zabiorę ją ze sobą Synku.. zaniosę Ci.. z naprawionym skrzydełkiem.. Obiecuję..

21 komentarzy:

  1. ~mama Marcina.B.19.l.26 września 2010 18:41:00 CEST

    Przecież Ty nawet nie wieżyłaś że to się dzieje naprawdę ! do dziś nie wieżysz ....więc się nie dziw...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kopnął mnie Twój post solidnie ,za solidnie rozsypałam się niczym kupa liści na wietrze.Poruszyłaś dwie rzeczy i tutaj ja juz nie wiem nie mam pojęcia ozór se przygryzłam jak to mozłiwe że piszesz dokąłdnie o tym co ja przeżywam ostatnio !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Tylko ja na jedną częśc nie znajdowałam słów absolutnie pasujących a ty mi podałaś do nich grunt ,a co do drugiej części ....... w piątek uczestniczyłąm w grzebaniu rzeczy należących do czyjegoś dziecka ..... ciało odeszło 3 lata temu ,dusza wciąz jest obecna od piątku dołaczyła do nieba piłka do kosza i ukochana sprana bluza moro !!!!!!!!!!!!!!Dobrze że masz tę bluzę bo ona wciąż napewno pachnie Ci Młodszym ..... i powiedz czy to nie wspaniałe ??Z kubka ,talerza zmyjesz zapach i już go nie odzyskasz ale na ciuchu ten zapach tkwi i tkwi pomimo upływu lat...........

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaniesiesz ją..., napewno, ale jeszcze nie teraz..., proszę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Agato...Sowę napraw już dzisiaj, ale z zaniesieniem jej poczekaj......Jest wiele osób, które Cię potrzebują....

    OdpowiedzUsuń
  5. Sowa pewnie naprawiona, przez łzy i wzruszenie nie doczytałam, ale wierzę, że jeszcze nie teraz ją zaniesiesz...nie teraz.....

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja myślę, że Tobie bardziej ta sowa teraz potrzebna niż Młodszemu i on o tym wie.dla Ciebie jego ulubiona bluza to dziś bezcenna pamiątka, więc może nie przez przypadek tak się stało? A On szedł na ważne spotkanie, musiał się ubrac odświętnie... ściskam Cię

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie obwiniaj się.. to, co zrobiłas było dobre.. a sowa ? Zaniesiesz, oczywiście, że ją zaniesiesz... w swoim czasie..

    OdpowiedzUsuń
  8. Może i wszystko było mu nowe, obce, nieznane, ale może nie było tak żle. Może znalazł tam mnóstwo nowych fascynujących zabawek i one umilą Mu czas do czasu spotkania z Tobą ? Tylko, że Ty nie musisz się tak spieszyć. On inaczej odczuwa czas tam w niebie niż my tu na ziemi. Dla niego 100 lat to będzie i tak chwila.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę Ci przyznać rację, bo tak jest. Kiedy patrzyłam na bliskich mi ludzi w trumnach, czułam wręcz strach - zmienili się. Dlatego jestem naprawdę wdzięczna synowi mojej Opiekunki, że założył Jej ulubioną chustę. Dzięki temu nawet po śmierci wyglądała tak, jak Ją pamiętałam. Z drugiej strony... Tak działamy i cóż na to poradzić? Pewne rzeczy wykonuje się bezwiednie. Zwłaszcza, kiedy silne przeżycia niejako zwalniają z myślenia. Z pewnością kiedyś zaniesiesz Młodszemu tę sowę... A ja może kiedyś zaniosę Dziadkowi torebkę cukierków ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech, Agatko - a kogo stać na pryncypializm w obliczu takiego nieszczęścia ?? Zachowałaś się standardowo, jak pewnie każdy, bo to nie czas na przemyślnie działanie. A sowę pielęgnuj, niech wiele lat przetrwa, nim zabierzesz ją dla Niego.....

    OdpowiedzUsuń
  11. poryczałam się..., zaniesiesz sowę, Młodszy ją dostanie, ale jeszcze nie teraz, jeszcze musisz poopiekować się Sówką ... pozdrawiamIczka http://iczkowa-rodzinka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że to napiszę ale mam nadzieję, że Twój starszy syn nie czyta tego bloga bo napewno byłoby mu przykro, że tak łatwo się poddajesz...pamiętaj, że on bardzo Cię potrzebuje, masz dla kogo żyć! A sowę zdążysz zanieść napewno...pomyśl- czy Młodszy chciałby żebyś teraz odeszła i zostawiła Starszego? przecież to też Twoje dziecko. Walcz proszę i nie poddawaj się. Trzymam kciuki i wysyłam cieplutkie promienie słońca:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem dlaczego prawie wszyscy odebrali te notkę jako ...Nie wiem dlaczego prawie wszyscy odebrali te notkę jako swego rodzaju akt poddaństwa ( co niektórzy nawet szybkiego! ). Główną moją myślą były stereotypy.. schematy działąń które bezwiednie przejmujemy i które stosujemy w swoim zyciu, "bo wszyscy tak robią", "bo tak trzeba", bo tradycja"... czasem mimo wewnetrznego sprzeciwu, a które później budzą żal, że nie tak...... Nigdzie nie napisałam, że właśnie się pakuję.... i że jest mi wszysto jedno co mysli i czuje Starszy..

    OdpowiedzUsuń
  14. być może dlatego, że każdemu z Nas zdaża się mieć wyjątkowo zły dzień i chwilę zwątpienia i poczucia beznadziejności...A jesienna aura jakoś nie bardzo sprzyja wielkiemu optymizmowi ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś tam zaniesiesz.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy tęsknota, ból po śmierci bliskiej osoby są podobne do tych, gdy ktoś żyje, ale wiesz, że nigdy już nie zobaczysz, nie spotkasz, nie powiesz: "Malwiniu?!"

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie dziw się ani sobie ani innym, że nikt nie pomyślał... W chwilach takich tragedii, człowiek działa jak maszyna, robi to, co ogólnie przyjęte w społeczeństwie. Pamiętaj, że ten czas, który się tak okropnie dłuży bez Twego Synka, to tylko chwila w wieczności, myślę, ze Twój Synek nawet nie zauważy jej braku. I wszystko naprawdę będzie dobrze, tylko musisz poczekać....

    OdpowiedzUsuń
  18. Zniesiesz ją,ale jeszcze nie teraz ..jeszcze nie teraz...

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochana Moja... o gdybyż byli tacy ludzie, którzy w odpowiednim czasie powiedzieliby... nie musisz tego robić.... pomoge Ci, będe z Tobą, nie bój się... jestem obok... zawsze będę. To jest cud... a cuda zdarzają się żadko... albo wcale. Najczęściej, ludzie od których byśmy wcale tego nie oczekiwali okazują serce... W jednej z książek... wyczytałam... po smierci naszego synka przyjechała daleka kuzynka. Była dla nas obca, i kiedy po pogrzebie wszyscy odjechali... ona bez pytania została... i Kiedy nie byliśmy w stanie wstać, zrobi śniadanie, rozpalic w kominku, zając się czynkolwiek... ona chodziła po zakupy... robiła obiady dla pozostałych dzieci, ubierała ich do szkoły, pomagała w lekcjach, przytulała nas, gdy odchodzilismy od zmysłów, wezwała kilka razy lekarza a potem także księdza, wstawała w nocy, gdy budził ją krzyk rozpaczy... Prawie obca osoba pozwoliła im przetrwać... Co robiła... niby prozaiczne rzeczy, codzienne sprawy... zrobiła to, o co niby najbliżsi nie zadbali... była z nim w nagorszy czas... i takich ludzi ciągle brakuje... i brakowac będzie... Trzymaj się kochana...Wróć do zdrowia i znajdź taką kuzynkę... która Ci powie... nie musisz tego robić...

    OdpowiedzUsuń