W moim dorosłym życiu święta nie były czymś, bez czego nie mogłabym sie obyć. Wręcz przeciwnie.
Ale były dzieci..
To oni sprawiali, że dawałam się ponieść szaleństwu świątecznych zakupów. To Młodszego - życzę ci mamo, żebyś zawsze była - przy opłatku, było balsamem na duszę.
To dla Młodszego w nocy uzupełniałam zjedzone w ciągu dnia cukierki z choinki, żeby wierzył, że to taki czas, że wszystko się odradza..
To ich śmiech sprawiał, że i ja się śmiałam, ich radość była moją radością..
Co ja teraz zrobię ..?
Jak przetrwam przy talerzyku pełnym łez..?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Dzisiaj znowu nie przybyło Ci lat.. i lato poszarzało U sąsiadów dudni muzyka.. Zastanawiam się, jak wyglądałby ten dzień, gdybyś tu był...
-
Mruczenie monitorów, miarowe tykanie i pikanie.. szepty pielęgniarek przy biurku współczujące spojrzenia Przez uchylone okno bezczelnie ...
-
U mnie wszystko w porządku Mój Mały.. Żyję. Czuję. Uśmiecham się. Tęsknię za Tobą, za tym wszystkim, co się nie wydarzy.. za każdym dniem,...
-
"Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim ...
-
Czasami uśmiech jest maską.. mniej lub bardziej dopasowaną. Pod radością kryje się mrok, który nie znika ot tak.. Drzazga w sercu, która wy...
.....;*
OdpowiedzUsuńBoże, jak boli...
OdpowiedzUsuńchodż...przytulę ;*
OdpowiedzUsuń