Chichot losu

Niebieskie krzesełka przed gabinetem 25.
Odczekuję swoje i beznamiętnie układam się na stole zabiegowym.
Rutyna, wszystko wiem i niczego się nie spodziewam.

Na monitorze ukazuje się granatowa linia, pokazująca drogę kontrastu między nerką a pęcherzem.
Nic nowego.. zaraz się urwie..
Rzeczywiście, zatrzymuje się na sekundę..
Po czym rusza dalej...
I wolno przekracza punkt, którego od ponad dwóch lat przekroczyć nie mogła..

Jest niepewna, cienka jak włos i niczego na dzisiaj wymiernie nie zmienia, ale tak bardzo pojaśniał horyzont..
Nie mogę uwierzyć.
Szybko mrugam oczami, żeby powstrzymać łzy.

Paradoks jak chichot losu.
W szpitalu, w którym umarł mój syn, dostałam dziś nadzieję na normalne życie.

41 komentarzy:

  1. trzymam kciuki za to życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może on miał w tym swój udział:). Coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~mama Marcina B 19 l.20 listopada 2012 22:12:00 CET

    Nareszcie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. On na pewno tego by sobie życzył...

    OdpowiedzUsuń
  5. mrugam razem z Tobą...od tylu lat

    OdpowiedzUsuń
  6. To sukces. Myslę, że Synuś pomaga. Chce, żebys była, zdrowa, żebyś zyła. Tego Ci życzę, zmieniłam blog i zapraszam.
    An-Ula/ gaja

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale! Bardzo się cieszę! Wiem, że Młodszy na pewno pomógł - powiedział Panu Bogu, że jeszcze nie czas na Wasze spotkanie... Oby tak dalej!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę :)
    Agato, mam nadzieję, że kiedyś znajdę w księgarni Pani książkę i nie mam na myśli wydanego bloga...przecież Pani jest Pisarką....

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniale na koniec dnia pomimo wszystkiego usiąść i przeczytać coś dzięki czemu serce wyrywa się z radości.Bardzo się cieszę a teraz kumuluj siły na wnuki bo jak nadejdą to już nie będzie tak spokojnie . . .:):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. ... To już rozumiem bardziej;)...

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki chichot losu mi sie podoba... Pozdrawiam Cie serdecznie i trzymam kciuki za Twoje zdrowko i dalsze spokojne zycie.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja myslę, ze to nie chichot.. To mi wygląda na szczery, serdeczny uśmiech ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To bardzo dobra wiadomość.. szybko mrugam oczami...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Włos może być lina ratunkowa ! :)) Bardzo się cieszę !

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Lorely...
    No właśnie.
    Zycie zaskakuje.
    A najbardziej tym, ze czas leczy.
    I człowiek, który był martwy tyle czasu nagle ożywa.
    I co prawda już nie ma takiego bólu, który mógłby go powalić i dobrze o tym wie, ale jednak czas powoduje, ze uczy się oddychać. I że tworzą się nowe przetoki.
    A to co było pokrywa się mgłą.
    Blednie.
    Otwierają się jakieś inne drzwi.
    Jakie to wszystko jest dziwne.

    I tworzymy sobie historie, a to po prostu życie...

    Całusy cieplutkie..:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach no i oczywiście to wspaniała wiadomość.
    Oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak wyszłam ze szpitala wprost w oślepiające słonce, też tak sobie pomyślałam..

    OdpowiedzUsuń
  18. Koniecznie, bo to jeszcze nie koniec..:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pochlebiasz mi, ale to miłe..:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hmm.. przetoka, to właśnie to czego mam nadzieję się pozbyć ;) Broń Boże przed nową. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Malutki kroczek, ale jakże oczekiwany :)

    OdpowiedzUsuń
  22. dzięki, jeszcze długo będą potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziękuję za wytrwałość :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oczywiście, że zaglądam do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Rok temu onkolog powiedział, żebym sie nie łudziła, bo TAKIE rzeczy sie nie zdarzają.. nie znał mojego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak szczerz mówiąc.. to bokiem mi już ten spokój wychodzi :))

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak wyszłam z gabinetu, minełam księdza, który wtedy przyszedł na OIOM. Gdzieś się spieszył, a ja patrzyłam za nim i myślam, że wcale się nie zmienił, jakby to wszystko działo się przed kilkoma dniami, nie latami.. wtedy własnie pomysłałam sobie, że strasznie niesprawiedliwy jest ten los..

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziękuję ;) To dopiero jaskółka, czekamy na bociany ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak bardzo się ucieszyłam ! ucieszyłam się podwójnie, bo ostatnio mam swoje zmartwienia, ale to nic, to nic w porównaniu z taką radością :) walcz dalej! :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  30. Nic nie jest ani tak proste, ani tak skomplikowane, jak nam się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Kochana jesteś :) Chyba ta próba wypchnięcia mnie do Poznania tak zmobilizowała mój organizm :) Mam nadzieję, że Twoje problemy tez się uda rozwiązac bezbolesnie..

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniała wiadomość ! Bardzo,bardzo,bardzo się cieszę kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  33. :) wiesz Agatko ,ze ja bardzo sie ciesze ,ze u Ciebie dobrze ? :))) bardzo bardzo sie ciesze...i Ja wiem ,że młodszy to sprawil :)

    OdpowiedzUsuń
  34. To jeszcze nie jest nic wielkiego, ale krok w dobrym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Witaj Lorely:)

    No sorry. Złego słowa użyłam:)
    Oby się nowa nigdy nie utworzyła.
    Nie jestem specjalistką od tego typu spraw..
    Będzie dobrze:)
    Bo już gorzej niż było nigdy nie będzie...
    Tego jestem pewna...

    Całus:)

    OdpowiedzUsuń